Londyn, 02.03.2021 r.
Obudziłam
się gwałtownie pod wpływem przyjemnego i pobudzającego mnie
dotyku. Okno w mojej sypialni było szczelnie zamknięte, jednak
przeszedł mnie dreszcz. Przeciągnęłam się leniwie i odwróciłam
głowę. Kai wpatrywał się we mnie spod lekko przymrużonych
powiek. Długie rzęsy kładły się cieniem na jego policzku, a
wyraziste, zaczepnie uniesione brwi okalały jego twarz. Nie
potrzebowałam więcej, by całkowicie się rozbudzić. Byłam
obolała, ale z ochotą powtórzyłabym wczorajszą noc. Niemiec nie
tracił sił, doprowadził mnie na skraj rozkoszy, ekscytując się,
gdy szeptałam jego imię i prosiłam o więcej. Nie mogłam wyplątać
się z sideł, które na mnie zarzucił. I nie chciałam. Pragnęłam
w nich trwać, delektować się, unosić się na wyżyny. Tylko Kai
mógł doprowadzić mnie do takiego stanu. Uzależnił mnie od
siebie. Ciągle chciałam czuć jego ciało, chciałam go dotykać,
całować, poznawać, zatracać się w nim. Chciałam przez przeszkód
móc zrzucić z niego ubranie w każdej chwili, dać się ponieść
szaleństwu i namiętności, która nas połączyła. Nie było
już odwrotu. Nie było już ratunku. Sprawy zaszły zdecydowanie za
daleko.
–
Jak się spało? – spytał miękko,
lekko schrypniętym głosem.
–
A jak ci się wydaje? – odpowiedziałam
pytaniem na pytanie. – Wykończyłeś mnie! Chyba nawet bardziej
niż za pierwszym razem! – Udałam oburzenie.
–
W nocy nie narzekałaś – mrugnął do
mnie i zlustrował wzrokiem moje nagie ciało. Nie zarumieniłam się.
Po takich ekscesach nie mogłabym. – Maddie… – Zaczął i
przybliżył się do mnie.
–
Tak? – wstrzymałam oddech.
–
Nie mogę się tobą nasycić –
westchnął cierpiętniczo.
–
Więc zrób coś z tym – zagryzłam
wargę czekając na jego ruch. Błysk w jego oczach mówił wszystko.
Wyrażał więcej niż słowa i gesty. Nie poznawałam samej siebie.
Kai mnie odmienił. Nie umiałam stwierdzić, czy na lepsze, czy
gorsze, ale podobała mi się ta zmiana. Za nic w świecie nie
cofnęłabym czasu. Teraz nie wyobrażałam sobie dalszej egzystencji
bez Kaia u swego boku. Ta myśl mnie przeraziła. Havertz ulokował
swoje ciało pomiędzy moimi kolanami i zastygł w bezruchu. Głośny
i rozchodzący się echem dzwonek do drzwi uniemożliwił nasze
zapędy.
–
Chciałem zaserwować ci poranek pełen
wrażeń – wycharczał i pogładził moje udo. Cała płonęłam.
–
Musimy się wstrzymać – z bólem serca
wyswobodziłam się z jego uścisku. Wstałam z łóżka
szukając czegoś do ubrania. Nie było to łatwe. Elementy naszej
garderoby wyżłobiły ścieżkę od korytarza do sypialni. Nie
miałam czasu na wstyd. Dzwonek nie ustawał, więc z niechęcią
sięgnęłam dłonią do klamki. Kiedy drzwi stanęły otworem
ujrzałam przed sobą trzy oblicza. Roześmianego Timo, chichrającego
Juliana i zdumioną Paulę, która ciskała we mnie gromy. Nie była
wściekła, bo zdradziły ją błyszczące oczy.
–
Mam tutaj twoje rzeczy – wycedziła
wskazując na moją torebkę. – Kiedy wczoraj rzekomo wychodziłaś
do łazienki nie okazałam zdziwienia, że wzięłaś kurtkę zamiast
niej – Wykrzywiła się, a Julian parsknął głośnym śmiechem. –
Jesteście niemożliwi! – Krzyknęła wchodząc do środka.
Zaprosiłam dwóch blondynów i zamknęłam za nami drzwi.
–
Kto? – Kai przeczesał dłonią swoje i
tak rozczochrane włosy. Dziękowałam Bogu, że miał w sobie
odrobinę przyzwoitości i założył na siebie ubranie. Wszystkiego
mogłam się po nim spodziewać.
–
Wy! – Paula wycelowała w niego palcem.
– Od razu domyśliliśmy, co się święci! Ale Sophia i Martin…
Gdybyście tylko widzieli ich miny! – Opadła na kanapę.
–
Nie przesadzaj – Kai nonszalancko
wzruszył ramionami. – Jesteśmy dorośli i mamy prawo do różnych
rzeczy… – Specjalnie zaakcentował ostatnie słowo.
–
Och, daruj sobie! Doskonale wiem, co to
za różne rzeczy! – przyjaciółka zrobiła wymowny cudzysłów.
–
Dobrze, że się nie przeziębiliście –
rzucił Timo i zajął miejsce obok swojej ukochanej.
–
Otóż to! – zawtórował mu Julian. –
Przez ten deszcz możecie nabawić się kataru, i co będzie? –
Spytał teatralnie. Zareagowałam śmiechem na ich aluzje i
insynuacje. Prawda była taka, że wczoraj zdaliśmy się na impuls i
nie obchodziły nas żadne konsekwencje. Przyjaciele wiedzieli, gdzie
zniknęliśmy i co robiliśmy. Było mi trochę głupio, ale
wiedziałam, że nie będziemy przez nich osądzani. Jak słusznie
zauważył Kai, byliśmy dorośli. I trochę pogubieni.
–
Przeszkodziliśmy wam w czymś? – po
paru minutach ciszy odezwała się Paula. Zrobiła słodką minę.
–
A jeśli powiem ci, że tak? – Kai wdał
się w dyskusję.
–
Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że
byliście w trakcie…! O Boże! – pisnęła i zasłoniła oczy
dłońmi. Timo uspokajająco pogłaskał ją po kolanie. Julian
zaśmiewał się do łez.
–
Nie byliśmy, kretynko – powiedziałam
i przesłałam jej całusa.
–
Dziękuję, że to potwierdziłaś,
imbecylku – westchnęła łapiąc się za serce. Pokręciłam
głową. Co my wyprawialiśmy? – Kai, Sophia pewnie odchodzi od
zmysłów – Powiedziała wrednie, zwracając się do Niemca.
Odwróciłam głowę w jego stronę, a strach ścisnął mnie od
środka.
–
Ona… Zatrzymała się u ciebie? –
wydukałam. Mój nastrój uległ zmianie w jednej sekundzie. Wszyscy
to wyczuli. Atmosfera stała się napięta. Bezgłośnie
podziękowałam Pauli za informację, którą właśnie przekazała.
Nie chciałam być okłamywana, a Kai nie kwapił się do powiedzenia
mi o tym, że Sophia przebywa w jego mieszkaniu. Po tym wszystkim…
Zacisnęłam piąstki.
–
Maddie…
–
W takim razie idź do niej i proś o
wybaczenie, że nie było cię przez całą noc – wycedziłam
zimno. Havertz spuścił głowę. Kiedy pozbierał swoje rzeczy
skierował się do wyjścia wraz z
Paulą i Timo.
–
Jeśli nie masz nic przeciwko
przyjacielu, zostanę chwilę u Maddie – rzucił Julian. Nie
okazałam zaskoczenia. Kai posłał blondynowi błagalne spojrzenie,
którego nie potrafiłam odszyfrować. Zamykając za nim drzwi
poczułam wielką ulgę.
Julian
przyglądał mi się z zaciekawieniem. Rozsiadł się na wygodnej
kanapie i czekał na mój ruch. Musiałam ochłonąć. Złość na
Kaia buzowała we mnie, domagała się ujścia, a nie mogłam
pozwolić na to, by wyładować ją na niewinnej osobie. Julian nie
odpowiadał za to, że jego najlepszy przyjaciel był największym
palantem pod słońcem. Potraktował mnie przedmiotowo. Przemilczał
istotny fakt, zabawiał się ze mną całą noc, podczas gdy jego
była zadomowiła się u niego i opiekowała się Baloo. Może
przesadzałam, ale czułam, że została mi odebrana jakaś cząstka,
o której istnieniu wcześniej nie wiedziałam. Nie mogłam odnaleźć
się w tym chłopaku. Wysyłał mylne sygnały, których nie
rozumiałam. Kiedy wydawało się, że pomiędzy nami w końcu
zacznie się coś dziać, on wywijał numery i robił wszystko, abym
zmieniła o nim zdanie. Moja cierpliwość zaczynała się kończyć.
Postawiłam na swoim jeśli chodzi o studia, musiałam również
rozwiązać sprawy między nami. Miałam dość tego zawieszenia i
totalnej niewiedzy, co dalej. Jeśli Kai mnie chciał, musiał mi to
powiedzieć. Jeśli mnie nie chciał, również miał obowiązek mi
to wyznać. Żebyśmy oboje wiedzieli, na czym stoimy.
–
Usiądź, Maddie – Julian poklepał
miejsce obok siebie. Postawiłam na stoliku dwie kawy. Zrobiłam je
machinalnie, byleby zająć czymś ciągle trzęsące się dłonie. –
Już ci lepiej? – Wyszczerzył zęby.
–
Nie rozumiem, co cię tak bawi –
westchnęłam przymykając powieki. Nie było jeszcze południa, a ja
już czułam się kompletnie wyczerpana.
–
Ty i Kai – odpowiedział gładko i bez
ogródek. Upił łyk kawy, ale szybko odstawił kubek, jęcząc że
sparzył sobie język. – Paula miała rację, jesteście po prostu
niemożliwi. I zabawni, gdy skaczecie sobie do gardeł chcąc
udowodnić drugiemu swoją wyższość – Mówił dalej. Słuchałam
go w skupieniu. Nie powiedział nic nowego, jednak coś we mnie
drgnęło.
–
Julian… – zaczęłam. – To nie jest
takie proste.
–
Owszem, jest – potwierdził. – Sami
komplikujecie to, co jest pomiędzy wami. Wiem, że Kai jest dość
trudny w obyciu, ale znam go. Jest dobrym chłopakiem i wiem na
pewno, że świadomie nie chce cię krzywdzić i ranić. Robi jedno,
myśląc zupełnie o czymś innym. – Próbował go bronić. Nie
winiłam go za to. Sama chciałam w to uwierzyć, jednak było to
dość trudne. Przez Kaia.
–
Pomiędzy nami nic nie ma – zaśmiałam
się gorzko. – Poza dobrym seksem i zabawą – Prychnęłam
pogardliwie. Objęłam kubek pełen kawy dłońmi. Upiłam odrobinę.
–
Och, Maddie… Chciałbym, żeby
kiedykolwiek ktoś zakochał się we mnie tak mocno, jak Kai jest
zakochany w tobie – oznajmił spokojnie. W jednej sekundzie
zakrztusiłam się ciemną cieczą, kubek wypadł mi z rąk. Uderzył
o biały dywan, robiąc wielką plamę. Julian rzucił mi się na
ratunek. Kojąco poklepał mnie po plecach i poczekał, aż otrę łzy z policzków.
–
Jak Kai we mnie… Jak Kai we mnie co? –
spytałam głupio, gdy odzyskałam zdolność mówienia. Zatkało
mnie, spięłam się.
–
Kai się w tobie zakochał, przecież to
oczywiste! – pstryknął mnie w nos. – Myślisz, że czemu
posyłał w moją stronę takie proszące spojrzenia, gdy oznajmiłem,
że u ciebie zostaję? Bał się, że wyznam ci prawdę. Wiem, że
sam powinien ci to powiedzieć, ale dłużej już nie mogłem patrzeć
na to, jak oboje błądzicie we mgle. Teraz ruch należy co ciebie –
Poruszył brwiami.
–
Muszę do niego iść! – zerwałam się
na równe nogi. – Dziękuję, Julian! – Rozpromieniona ucałowałam
jego policzki. Poczochrał mnie po włosach i uniósł kciuk do góry.
To był ten czas.
W
szaleńczym tempie pokonałam odległość dzielącą moje mieszkanie
od tego należącego do Kaia. Nie miałam czasu na zebranie myśli.
Były jednym, wielkim chaosem, ich zlepek nie tworzył racjonalnego
obrazu. Wiedziałam tylko tyle, że musiałam z nim porozmawiać. I
to szczerze, bez krętactw, bez wymigiwania się. Wbiegłam na
schodki, zdyszana nie mogłam złapać oddechu. Czułam się
poplątana. Nacisnęłam dzwonek czekając na reakcję. Byłam
nerwowa, nie mogłam popełnić żadnego błędu. Usłyszałam wesołe
szczekanie Baloo, damski głos, a później niepewne kroki w
korytarzu. Julian zdążył powiadomić Kaia o wszystkim, czy sam
domyślił się, że przyjaciel go wydał? W tym momencie miałam to
gdzieś.
–
Maddie? – spytał Kai. Miał niepewną
minę. – Co cię tutaj sprowadza?
–
Musimy pomówić – warknęłam i nie
czekając na zaproszenie wtargnęłam do środka. Niemiec przełknął
ślinę. Przywitałam się z Baloo i pewnym siebie krokiem weszłam
do salonu. Sophia oglądała telewizję, a mój żołądek przekręcił
się na widok dwóch, świeżo zaparzonych kaw. – Cześć –
Zwróciłam się do niej. – Mogłabyś zostawić nas samych? –
Poprosiłam nie zważając na jej reakcję. Jej mina nie była zbyt
ciekawa.
–
Mam… Wyjść? – zapytała szukając
odpowiedzi w Kaiu. Nie było jej to na rękę, widziałam to. Chciała
zostać, ale w tym momencie nie było tutaj dla niej miejsca.
–
Nie chcesz słuchać tego, co mam mu do
powiedzenia – oznajmiłam.
–
Julian napisał mi, że po wyjściu
Maddie poszedł do Timo i Pauli, więc… – zaczął Havertz.
–
Zrozumiałam – warknęła. Minęła nas
i wyszła trzaskając drzwiami.
–
Co ty wyprawiasz? – Kai złapał mnie
za rękę. – To moje mieszkanie!
–
Lepiej ty mi powiedz, w co ze mną
pogrywasz! Pieprzysz się ze mną całą noc, a rano okazuje się, że
w twoim mieszkaniu czeka na ciebie twoja była! Do cholery jasnej,
Kai! Tak dalej być nie może! – wściekła tupnęłam nogą. –
Jesteś największym palantem na całej kuli ziemskiej. To moje
zdanie o tobie!
–
Co… Co powiedział ci Julian?
–
PRAWDĘ! – zaakcentowałam. – Jesteś
we mnie zakochany? – Postawiłam sprawę jasno. Serce biło mi jak
oszalałe. – Kai! Odpowiedz!
–
Tak! – wybuchnął pokonany. – Jestem
w tobie zakochany absolutnie i do szaleństwa! Zadowolona? To
chciałaś usłyszeć?! – Wycharczał. Drżał na całym ciele.
Pokonałam dzielącą nas odległość i zaatakowałam jego usta.
Furia, którą odczuwałam w końcu została zażegnana. Odeszła w
kąt pozostawiając nam pole do popisu. Nie wiem, które z nas
wykonało pierwszy ruch. Byliśmy plątaniną ciał, szukającą
ujścia. Znaleźliśmy je. Znowu w sobie. Znowu byliśmy razem,
ale inaczej. Teraz naprawdę.
Silne,
obejmujące mnie ramiona Kaia były dla mnie nagrodą. Po tylu
miesiącach niedomówień i małej wojny, która trwała między
nami, zaczęłam widzieć świat w jasnych barwach. Domyślałam się,
że nie jestem mu obojętna, ale nie przypuszczałam, że Niemiec
obdarzył mnie większym uczuciem. Nie byłam skłonna w to wierzyć.
Nie po tym, jak mnie traktował, jak mnie zbywał, jak odpowiadał mi
półsłówkami, gdy chciałam coś z niego wyciągnąć.
Przepełniało mnie bezgraniczne szczęście i radość. Nie miałam
pojęcia, ile to potrwa, kiedy znów zaczniemy się kłócić. Teraz
najważniejsze było wyznanie Kaia, które sprawiło że unosiłam
się nad ziemią. Po raz pierwszy od bardzo dawna czułam się komuś
potrzebna. Tak po prostu, tak zwyczajnie. Miałam ochotę paść
Julianowi do stóp za to, że popchnął nas ku sobie. Odważyliśmy
się wyznać swoje uczucia. Teraz były rzeczywistością, a nie
myślami zamkniętymi w głowie. Tak było lepiej. Wtuliłam się w
niego mocniej. Znów byliśmy sami, w swoim świecie, do którego
nikt inny nie miał dostępu. To były nasze chwile, już nie
kradzione, ale wyjątkowe i pełne blasku.
–
Julian, Timo i Paula znów będą mieć z
nas pożywkę – zauważył i odchrząknął lekko. – Trochę mi
głupio.
–
Przed nimi, czy przed Sophią? –
dopytałam nie próbując ukryć irytacji. Kai zaśmiał się głośno.
–
I tak się domyślała – machnął
dłonią. – Maddie, naprawdę nie musisz być o nią zazdrosna.
Wiem, że mamy wspólną przeszłość, ale to kompletnie bez
znaczenia. Lubimy się i nic więcej. To ty… To ty jesteś
najważniejsza – Pocałował mnie w policzek. Gdzie podział się
ten dumny i pewny siebie chłopak z wybujałym ego? Na pewno nie
leżał teraz obok mnie.
–
Stawiasz przede mną trudne zadanie –
wyjąkałam. – Postaram się, choć nie będzie to łatwe. Ty nie
musisz złościć się o Martina. To nie we mnie jest zakochany –
Dopowiedziałam. Havertz zrobił pytającą minę. – Zauroczył się
w Pauli – Wyjaśniłam.
–
W Pauli?! Czy on do reszty zwariował?!
Mi już zdążył się narazić, a teraz chce mieć na głowie
wściekłego Timo? Stanowczo mu to odradzam!
–
Kai… Daj spokój. Martin jest dużym
chłopcem i wie, że nie ma żadnych szans. Jednak odkochanie się w
kimś nie jest prostym procesem. Musi upłynąć trochę czasu.
Musimy mu go dać. Mogę cię o coś zapytać? – zawahałam się.
–
Tak – odpowiedział.
–
Wtedy… Po tym jak za pierwszym razem
zniknęliśmy na cały weekend… Po naszej rozmowie… Kiedy
odrzuciłeś mnie od siebie i postanowiłeś zacząć mnie unikać…
Czy już wtedy…? – zagryzłam wargę.
–
Już wtedy – powiedział cicho. –
Stchórzyłem, bo przestraszyłem się własnych uczuć i
postanowiłem, że tak będzie lepiej. Byłem głupi, bo nie dałem
rady się od ciebie uwolnić. Zmieniłaś mnie Maddie. Mnie i mój
tok myślenia. Obiecuję, że odtąd będzie inaczej.
–
Nie składaj mi obietnic… Nie chcę
tego. Chcę, żebyś był przy mnie.
–
Obiecuję, że będę przy tobie –
wtulił twarz w moją szyję. Przepadłam. Całkowicie i
doszczętnie.
***
Witam!
Przełom? ^^ Dzięki, Julian! :D
Jak to dobrze, że jest Julian! :D Gdyby nie on Kai na pewno jeszcze przez bardzo długi czas nie odważyłby się przyznać Maddie do swoich uczuć względem niej, a wyłącznie dawałby jej sprzeczne sygnały z których wyciągałaby ona mylne wnioski.
OdpowiedzUsuńPoranek po wspólnej nocy zaczął się dla naszych bohaterów bardzo przyjemnie, a przynajmniej do momentu gdy wspólnych chwil nie przerwała im niezapowiedzina wizyta przyjaciół. Paula jak zawsze nie szczędziła im uszczypliwości w swoim stylu. Ona po prostu jest jedyna w swoim rodzaju. Wystarczyła jednak informacja o tym, że Sophia zatrzymała się u Kaia, aby niezwykle dobry nastrój w mig opuścił Maddie. Dziewczyna znowu poczuła się ogromnie zazdrosna i oszukana. Uważała mylnie, że jest dla Kaia jedynie zabawką i nawet nie chciała dopuścić go do głosu. Żądając, aby jak najszybciej opuścił jej mieszkanie. Na całe szczęście Julian tym razem postanowił zainterweniować i został trochę dłużej u Maddie, aby odbyć z nią poważną rozmowę na temat swojego przyjaciela. Wyjawiając jej całą prawdę na temat uczuć Kaia, wprawiając tym samym Maddie w niemały szok. Ogromnie się cieszę, że Maddie po tym czego się dowiedziała, postanowiła wykonać pierwszy krok i bez żadnego zastaniwienia udała się do Kaia. Dość już czasu zmarnowali na te wszystkie gierki i niedomówienia.
Kai nawet nie ukrywał zdziwienia, gdy ujrzał Maddie w drzwiach swojego domu. Na pewno po tym poranku nie spodziewał się jej ujrzeć tak szybko. Najmniej z takiego obrotu sprawy była zadowolona Sophia, która musiała się ulotnić. Mam jednak nadzieję, że jej osoba więcej nie stanie między Maddie a Kaiem i nie będzie przypadkiem próbowała ugrać czegoś dla siebie.
Kai nareszcie zdobył się na odwagę i wyznał Maddie prawdę odnośnie swoich uczuć, zapewniając że dla niego liczy się tylko ona, a Sophia mie stanowi dla niej żadnego zagrożenia. Oby zostało już tak do końca. Przy okazji może Kai nareszcie odpuści trochę martinowi, skoro już wie, że chłopak to nie do Maddie ukradkiem wzdycha. Na razie jednak niech nasza dwójka nacieszy się sobą i tym, że obydwoje darzą siebie tym wspaniałym uczuciem, które już na pierwszy rzut oka niezwykle ich uszczęśliwia.
Jak zawsze czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. 😀
Kai powinien postawić Julianowi butelkę dobrego alkoholu i to w trybie natychmiastowym! Że też przyjaciel musiał go wyręczać w wyznawaniu uczuć ^^ Widać Havertz przestraszył się zmiany jaka w nim zaszła i nie chciał dopuścić do siebie, że zakochał się w tej uroczej wariatce. A jak już przyznał się do tego przed samym sobą to nie potrafił tego wyznać Maddie. I tak by sobie krążyli wokół siebie, gdyby nie Julian. Powinien jeszcze strzelić Kai'a w łepetynę ... tak dla totalnego ogarnięcia się ^^ Dobrze, że Maddie postawiła sprawę jasno i nie postanowiła zaczekać na krok Kai'a. Osiwiałaby zanim by się to stało xD Przyparty do muru poddał się swoim uczuciom i zrzucił z siebie ciężar. Nie można było tak od razu panie Havertz? ^^
OdpowiedzUsuńNie dziwię się Maddie, że poczuła się zazdrosna i zraniona na myśl o Sophie w mieszkaniu Niemca. Niby ma świadomość, że Niemiec ulega jej urokowi, ale nigdy nie powiedział jej wprost tego co tak właściwie wobec niej czuje. Tu kolejna wspaniała noc w jego czułych ramionach, a rankiem powrót do szarej rzeczywistości ... i jego "powrót" do Sophie. Jej osoba nadal jest tajemnicą dla mnie. Nadal się lubią i przyjaźnią, no ale ... byli kiedyś razem. Dziewczyna nie była zbyt zadowolona z tego, że została wyproszona. Ale czy to był gniew spowodowany tym, że Kai nie zachowuje jak jak na przykładnego pana domu przystało wobec gości czy to była zazdrość? Oby to pierwsze ^^ Jeszcze tego by nam brakowało!
NARESZCIE! ^^ Doczekaliśmy się szczerości pomiędzy Kai'em i Maddie :) Nareszcie przestaną wokół siebie krążyć tylko zaczną budować coś na miarę poważnego związku :) Choć jestem pewna, że ich sprzeczki i wzajemne dogryzanie sobie nie znikną ... nie i koniec. To taka esencja ich relacji :)
Buziole! :*:*:*