niedziela, 12 września 2021

Siedemnasty

 Niemcy, Aachen, 22.03.2021 r.


    Byłam dziewczyną Kaia Havertza. Mimo że mogłam nazywać się tym mianem od zaledwie paru sekund, nie potrafiło to do mnie dotrzeć. Wydawało się to być czystą abstrakcją. Kiedy zakochiwałam się w nim powoli i systematycznie, nie przypuszczałam, że ten arogancki palant kiedykolwiek odwzajemni moje uczucia. Stało się jednak inaczej. Ten człowiek zaskakiwał mnie na każdym kroku. Tak jak przed chwilą. W jego obecności czułam się lepiej, sprawiał, że problemy znikały jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jeszcze wiele musieliśmy się o sobie nauczyć, ale zdecydowanie byliśmy na dobrej drodze, by to uczynić.
Zaskoczyłem cię, prawda? – zapytał czule złączając nasze dłonie.
Prawda – potwierdziłam schrypniętym od emocji głosem. Cała się trzęsłam.
Cały ja – bezczelnie wyszczerzył swoje białe zęby w uśmiechu. Trąciłam go w bok. On sobie żartował, a ja przeżywałam tortury na samą myśl o poznaniu jego rodziców! Z każdym kolejnym krokiem byliśmy coraz bliżej jego rodzinnego domu. Serce chciało wyskoczyć mi z piersi. Nigdy wcześniej nie byłam w takiej sytuacji. Kai powinien mnie wesprzeć, a nie chichotać pod nosem jak wariat. Przewróciłam oczami. Już zdążył mnie zirytować! – Związek ze mną będzie ciężką przeprawą – Oznajmił przepuszczając mnie przodem.
Wiem o tym! Mogłam poważniej zastanowić się nad odpowiedzią, zanim pochopnie się zgodziłam – wytknęłam mu język. – Ale nie martw się. Życie ze mną również nie będzie usłane różami! – Odgryzłam się.
Zachowaj ten cięty języczek na później. Zdaję sobie sprawę, że ma ogromny potencjał, ale teraz nie wystawiaj mojej cierpliwości na próbę – powiedział. Że co?!
Jeśli myślisz, że będę uprawiała z tobą seks w twoim rodzinnym domu, to jesteśw błędzie! – krzyknęłam. Zbyt głośno, jak się okazało w kolejnej sekundzie. Drzwi stanęły przed nami otworem. Ujrzałam rozbawione oblicza rodziców Niemca. Rumieńce zapiekły mnie na policzkach. Miałam ochotę zawrócić i pobiec, jak najdalej stąd. Nie zrobiłam dobrego pierwszego wrażenia, to pewne. Kai pod naciskiem mojego spojrzenia przestał się śmiać.
Mamo, tato, już jesteśmy! – powiedział rozpromieniony. Przełknęłam ślinę. Było mi na przemian gorąco i zimno. Przed wyjazdem powinnam zapytać Pauli, czy ona zrobiła dobre wrażenie na rodzicach Timo. Podskórnie wyczuwałam odpowiedź, jednak teraz przydałoby mi się jej nieocenione wsparcie.
Widzimy i słyszymy – tata Kaia posłał mi perskie oko. Skompromitowana spuściłam głowę.
Richard, nie zawstydzaj tej biednej dziewczyny! – mama Niemca, ku mojej olbrzymiej uldze pospieszyła mi na ratunek. Ciepło mnie objęła. Kamienie ciążące na moim sercu automatycznie zniknęły. Cały niepokój ulotnił się w siną dal. – Nie stójmy tak w progu, bo obiad wystygnie. Chyba że Lea i Jan zdążyli go już zjeść – Zabawnie pokręciła głową zapraszając nas do środka.
Mówiłem ci, że wszystko będzie dobrze – szepnął Kai zamykając za nami drzwi.
Jeszcze się z tobą policzę! – syknęłam.
Liczę na to – wychrypiał. Ugięły się pode mną kolana, ale nie dałam tego po sobie poznać. Musiałam utemperować jego zapędy. Uderzyłam go w tył głowy, zanim zdążył zareagować i weszłam do salonu, gdzie przywitałam się ze starszym rodzeństwem Kaia. Czułam, że wszystko będzie dobrze.


    Przygotowany przez mamę Kaia obiad przebiegł w spokojnej atmosferze. Niemiec delikatnie ściskał pod stołem moją dłoń, za co byłam mu wdzięczna. Mógł się zgrywać 
i żartować, ale widziałam, że on również był zdenerwowany. Nie okazywał tego ze względu na mnie. Mógł udawać, że było inaczej, ale i tak wiedziałam swoje. Chciał, aby jego rodzina mnie zaakceptowała i polubiła, co wiązało się z tym, że byłam dla niego ważna. Czasami nie potrafiłam go rozgryźć. Momentami skrywał swoje uczucia pod maską obojętności, ale mi udało się pod nią zajrzeć i ją przebić. Ten człowiek był zmienny jak pogoda, ale dzięki temu nie miałam prawa się nudzić. Odkrywanie go warstwa po warstwie było fascynujące. Podczas obiadu Lea i Jan dokuczali swojemu bratu, co doprowadzało mnie do łez. Wyciągnęli na wierzch kompromitujące wydarzenia z jego dzieciństwa, co bardzo przypadło mi do gustu. Kaiowi nieszczególnie. Siedział obrażony z naburmuszonymi policzkami. Wyglądał uroczo.
Maddie, Kai wspominał, że zmieniłaś kierunek studiów… Bardzo pochwalam twoją decyzję! – tata mojego chłopaka wciągnął mnie do rozmowy. Serce ścisnęło mi się z żalu. Teoretycznie obcy dla mnie ludzie potrafili docenić i uszanować moją decyzję. To moi rodzice powinni byli to zrobić. Zamiast tego doświadczyłam od nich okropnych i nieprawdziwych słów. Nie tak to miało wyglądać.
Dziękuję – odparłam popijając kawę. – Ekonomia zdecydowanie nie była dla mnie. Za to kryminologia… Właśnie tam czuję, że żyję! – Zaśmiałam się.
Jako policjant doskonale to rozumiem! – dumnie wypiął pierś do przodu, a ja zakrztusiłam się gorącym napojem.
Kai! – pisnęłam. – Nie wspominałeś o tym, że twój tata jest policjantem! – Oburzyłam się.
Chciałem, abyś sama to odkryła – nonszalancko wzruszył ramionami. – Macie ze sobą coś wspólnego!
Och, zdecydowanie – podchwycił pan Richard. – Awansowałaś na moją ulubioną synową. Jak na razie jedyną – Puścił mi oczko. Odchrząknęłam zakłopotana. – Także mamy tutaj w domu prawdziwy armagedon. Jeśli wpakuję się w jakieś kłopoty w pracy, zawsze mogę liczyć na pomoc swojej nieocenionej żony – Posłał jej całusa. Spojrzałam na małżeństwo pytającym wzrokiem. Z odpowiedzią pospieszył mi Jan.
Mama jest prawnikiem – wyjaśnił. Parsknęłam śmiechem.
To wiele wyjaśnia! – powiedziałam rozbawiona.
Porywam Maddie na górę! – oznajmił Kai. – Jesteśmy zmęczeni po podróży, a jutro chcę jej pokazać wiele rzeczy przez wyjazdem na mecz… – Zaczął się tłumaczyć.
Tylko pamiętajcie, że w tym domu ściany mają uszy!


Niemcy, Aachen, 24.03.2021 r.


    Kai poważnie wziął sobie moje słowa do serca. Spędziliśmy urocze przedpołudnie wędrując urokliwymi uliczkami jego rodzinnego miasteczka. Wiązało się z nim mnóstwo historii, które chętnie mi opowiadał. Biła od niego prawdziwa radość i cieszył się, że może podzielić ze mną swoim dzieciństwem oraz wspomnieniami. Dzięki temu był bliżej mnie. Również pragnęłam zaprosić go do Dover, by poznał mnie od innej strony, ale najpierw musiałam unormować sprawy z rodzicami. A to niestety nie było takie proste. Nie odzywali się do mnie odkąd wyszli z mojego mieszkania po niezaakceptowaniu mojej decyzji. Czułam się tak, jakbym była przez nich karana. Było mi przykro, ale nie zamierzałam wyciągnąć ręki na zgodę. To ja nie zawiniłam i prędzej, czy później powinni zdać sobie 
z tego sprawę. Ja nie miałam zamiaru ułatwiać im tego zadania. Nie i koniec. Nie bez powodu przylgnęła do mnie łatka Osiołka. Byłam uparta. Nic nie mogło tego zmienić. Westchnęłam, czując jak Kai zwalnia. Narzucił szybkie tempo, jakby chciał pokazać mi wszystko w jeden dzień. Na tyle ile zdążyłam go poznać, czułam, że tak właśnie może być. Dziękowałam w duchu, że wyrobiłam sobie kondycję. Kai odegrał w tym znaczącą rolę, ale w tym momencie nie chciałam o tym wspominać. W nocy walczyłam ze sobą, było mi cholernie trudno powstrzymać Kaia. Oczywiście przegrałam naszą małą wojnę. Z całych sił starałam się być cicho. Miałam nadzieję, że to poskutkowało, bo rano nikt nie rzucał w naszą stronę dwuznacznymi aluzjami.
Jesteśmy! – krzyknął rozpromieniony. Uśmiechnęłam się szeroko na widok logo jego pierwszego klubu. Alemannia Mariadorf. – To właśnie tutaj dziadek zapisał mnie w wieku czterech lat… – Zaczął. W zdziwieniu zmarszczyłam brwi. Nie przypuszczałam, że piłkarze swoją przygodę z futbolem zaczynali już w tym wieku. Kai zauważył moją konsternację. – Normalnie przyjmują chłopców w wieku od sześciu lat, ale dla mnie zrobiono wyjątek. Byłem najmniejszy z nich wszystkich, ale miałem największe pojęcie o piłce. Właśnie dzięki dziadkowi, który kiedyś też był piłkarzem. Nauczył mnie wszystkiego i pozwalał strzelać do krasnali ogrodowych – Parsknął śmiechem. Słuchałam go w skupieniu. Bardzo ważne było dla mnie to, aby poznać go jak najlepiej. By zrozumieć, co nim kierowało, gdy zdecydował, że chce być profesjonalnym piłkarzem.
To musiało wiele dla ciebie znaczyć – zauważyłam przyglądając mu się uważnie.
I znaczyło – potwierdził uśmiechając się szeroko. Złapał mnie za rękę. – Później grałem w akademii, a w wieku jedenastu lat opuściłem Aachen, na rzecz oddalonego o godzinę drogi Leverkusen. Zamieszkałem tam z zaprzyjaźnioną rodziną, jednak tęskniłem za domem…
Kai… Jak bardzo było ci ciężko? – zapytałam. – Byłeś w końcu małym chłopcem! Zdecydowałeś się na takie poświęcenie w tak młodym wieku… Ja bym tak nie potrafiła.
Na początku nie mogłem się przystosować, ale z czasem było łatwiej. Codziennie rozmawiałem z rodzicami i rodzeństwem. Ich wsparcie było zbawienne. Dziadek zagrzewał mnie do walki, a babcia… – umilkł w pół słowa. – Widziałaś w moim mieszkaniu fortepian, prawda? Wiem, że byłaś zdziwiona tym, gdy Sophia powiedziała, żebym coś zagrał…
Raczej zirytowana – machnęłam ręką. – Byłam zła, że wie o tobie więcej. Że wie, że to było dla ciebie istotne. Że ja nie miałam pojęcia, o co chodzi – Uściśliłam. Wychodziłam na zazdrosną dziewczynę, ale miałam to gdzieś.
Kiedy spędzałem czas u babci, lubiłem się zrelaksować grając na fortepianie. Zawsze mnie to fascynowało! Julian pobierał lekcje gry na gitarze, więc stwierdziłem, że i mi przyda się coś, co pozwoli mi choć na chwilę oderwać myśli od futbolu. Dzięki temu rozwinąłem swoje umiejętności… Obiecuję, że kiedyś zagram dla ciebie – pocałował mnie w policzek. Czułam się o wiele lepiej. Cieszyłam się, że w końcu odkryłam jego małą tajemnicę. Moja ciekawość została zaspokojona.
Kai…
Tak?
Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś i dopuściłeś mnie do siebie – wykrztusiłam. Pobyt w jego rodzinnym mieście pozwolił mi na wiele. Wróciłam pamięcią do rozstawionych w domu fotografii. Kai od małego miał bezczelny błysk w oku i arogancki, zadziorny uśmiech. Był rozkoszny, ale doskonale wiedział, czego chce.
To dopiero początek naszej drogi, Maddie. Chciałem się tym z tobą podzielić, bo to ważne dla mnie. Tak jak ty – doprecyzował. Wtuliłam się w niego z całych sił. Nic więcej nie potrzebowałam.


Niemcy, Duisburg, 25.03.2021 r.


    Gdyby mój tata dowiedział się, że pierwszym obejrzanym przeze mnie meczem reprezentacji narodowej na żywo był mecz reprezentacji Niemiec, padłabym trupem, zanim zdążyłabym wyjaśnić swoje pobudki. Niejednokrotnie próbował przekonać mnie, abym wybrała się z nim na Wembley, by wspierać Synów Albionu. Zawsze odmawiałam, tłumacząc się tym, że zanudziłabym się na śmierć. Moje nastawienie uległo jednak zmianie, o czym nie mógł wiedzieć, skoro ze mną nie rozmawiał i nie przejawiał zainteresowania tym, co dzieje się w moim życiu. Moje relacje z nim układały się znacznie lepiej niż z mamą i byłam na niego zła. Mógł nie zgadzać się, co do podjętej przeze mnie decyzji, ale powinien uczestniczyć w tym, przez co teraz przechodzę. Zacisnęłam zęby odganiając nieprzyjemne myśli. Brakowało mi naszych rozmów. Tęskniłam za nim i jego kiepskimi żartami, którymi zawsze próbował poprawić mi humor, gdy widział, że coś było nie tak. Do tej pory zawsze mogłam liczyć na jego wsparcie i przede wszystkim na niego samego. Wszystko się zmieniło. Podejrzewałam, że za sprawą mamy, która miała na niego znaczący wpływ. Może jednak powinnam schować dumę do kieszeni i spróbować się z nim skontaktować? Był 
w końcu moim tatą, pierwszym bohaterem, który opatrywał mi kolana i pierwszym księciem z bajki. Przeklęłam się w myślach za pojawiające się w moich oczach łzy. Całą swoją uwagę skupiłam na meczu. Eliminacje do przyszłorocznych Mistrzostw Świata były dla całej drużyny bardzo ważne. Chciałam wesprzeć Kaia wbiegającego na boisko w pierwszej jedenastce oraz Timo siedzącego na ławce. Obiecałam to Pauli, która teraz z pewnością odchodziła od zmysłów znajdując ukojenie w ciepłej sierści naszych pupili. Albo w alkoholu. Nie wiedziałam nic na temat Islandii, dzisiejszego przeciwnika. Pragnęłam jedynie zwycięstwa. Niemcy bardzo szybko wyszli na prowadzenie. Otworzyli wynik już w trzeciej minucie. Nie zdążyłam ochłonąć, kiedy na listę strzelców wpisał się Kai. Piszczałam jak szalona dopingując go. Z dumą nosiłam jego koszulkę. Siedziałam z innymi kibicami, nie chciałam zostać wystawiona na pożarcie bez Pauli obok. Zdzierałam gardło czując przepływającą przez moje ciało euforię. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3:0. Kai opuścił boisko pod koniec drugiej połowy, Timo zdążył się zameldować na nieco ponad więcej niż dziesięć minut. Kolejne spotkanie reprezentacja Niemiec miała rozegrać z Rumunią, ale miałam je obejrzeć już w Londynie. Z Paulą. I Baloo.


***

Witam!

Wiem, że dawno mnie tutaj nie było, ale po LGP w Wiśle moje myśli przybrały nieco inny tor i skupiłam uwagę na kimś innym 😂 Także... Bliżej nowego sezonu zimowego możecie spodziewać się skocznej historii 😏



Pozdrawiam ;*

2 komentarze:

  1. Maddie i Kai oficjalnie zostali parą! Cieszę się, że Kai w końcu odważył się na taką deklarację i zdecydował na stworzenie poważnej relacji z dziewczyną, która w krótkim czasie stała się dla niego całym światem. Jestem pewna, że stworzą bardzo udany związek, a w ich życiu zagości w końcu pełnia szczęścia.
    Oczywiście żeby Maddie nie miała za łatwo, po takiej dawce emocji czekała na nią jeszcze wizyta u rodziców Kaia, którą mimowolnie dość mocno się stresowała, co zresztą wcale nie może dziwić. Chyba każdy na jej miejscu chciałby sprawić jak najlepsze wrażenie. Za to Kai jak to on tylko dodatkowo podnosił emocje swoimi docinkami, ale bez tych przekomarzanek to nie byliby już oni. :D
    Maddie zostało bardzo ciepło i miło przywitana przez rodzinę Kaia, dzięki czemu stres dość szybko z niej uleciał. Podczas spotkania panowała iście rodzinna atmosfera, a kiedy romowy zeszły na temat kierunku studiów, Maddie mimowolnie przypomniała sobie o konflikcie z rodzicami. Szkoda, że właściwie dopiero co poznani ludzie, potrafią dużo bardziej docenić jej wybór i pasję z jaką podchodzi do kryminologii. Mam jednak nadzieję, że rodzice Maddie wkrótce pogodzą się z córką i zaakceptują jej życiowe decyzje, zaczynając ją po prostu wspierać.
    Następne dni upłynęły naszej świeżo upieczonej parze na dalszym zwiedzaniu rodzinnych stron Kaia oraz przybliżeniu Maddie jego dzieciństwa. To było niezwykle rozczulające, ale i niezwykle potrzebne, ponieważ pozwoliło im dużo lepiej poznać siebie nawzajem. Na koniec Maddie miała okazję podziwiać występy Kaia w reprezentacji narodowej, co przyniosło jej wiele radości. Widać, że z każdym dniem dziewczyna coraz bardziej wkręca się w ten piłkarski świat, ale będąc z Kaiem zwyczajnie nie ma innego wyjścia. :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ze mnie to jednak jest taki sklerotyk, że aż żal się przyznawać. Powinnaś mnie za uszy ciągnąć albo po prostu przypominać bo niedługo coś na pamięć zacznę zażywać. Serio!
    Maddie jako dziewczyna Kai'a Havertza. Kto by pomyślał w pierwszych rozdziałach co nie? Ba! Jakby wtedy jej powiedzieć, że zakocha się na zabój w tym bucu to by się chyba kazała w czółko puknąć, hihi. Ale! Koniec końców skończyło się tak jak skończyć się powinno. Nawet takiego typka jak Havertz można ujarzmić xD Wpadł nam chłopak jak przysłowiowa śliwka w kompot. W tak czułej i troskliwej wersji jeszcze go tutaj nie mieliśmy. Aż dwa razy musiałam przeczytać czy to na pewno on - ok, zgrywam się hihi. Jego stara wersja dość szybko wróciła gdy kolejny raz doprowadził do tego, że biedna Maddie skompromitowała się (a raczej tak jej się wydawało) przed jego rodzicami. Widać cała sytuacja ich rozbawiła i są wyluzowanymi osobami. Po kimś w końcu Kai taki być musi xD Ale fakt, "obcowanie" w rodzinnym domu gdy rodzice są za ścianą nie jest raczej dobrym pomysłem. Chociaż samemu Kai'owi to raczej nie przeszkadza ... ale w sumie co by go mogło powstrzymać!
    Dzięki wyjazdowi do Niemiec Maddie wiele dowiedziała się o swoim ukochanym. To świetnie, że chłopak się przed nią otworzył, opowiedział więcej o sobie i pokazał ważne dla siebie miejsca. Widać, że zakochany jest po uszy i bardzo jej ufa. Sama Maddie bardzo przypadła jego rodzicom do gustu, a i z jego rodzeństwem udało jej się nawiązać nić porozumienia. Ciekawi mnie jak to będzie gdy Kai stanie przed obliczem jej rodziców. Oby żadne insynuacje seksualne z jego ust się nie wymsknęły bo tutaj raczej zrozumienia w tym temacie nie będzie. Czuję ciężką przeprawę, szczególnie z przyszłą teściową bo teścia to jeszcze piłką nożną można przekabacić :)
    Buziole! :*:*:*

    OdpowiedzUsuń