sobota, 24 października 2020

Piąty

Londyn, London Metropolitan University, 09.11.2020 r.

    – Naprawdę mu stanął?! – pisnęła Paula, nie bacząc na to, że znajdowałyśmy się na sali ćwiczeń pełnej innych studentów. Studentów, których w przeciwieństwie do nas interesował dany kierunek i omawiany właśnie temat dotyczący giełd i finansów. – Nie wierzę!
– Tak było, nie kłamię – wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
– Na samą myśl o tym, że ściągniesz koszulkę? A gdybyś rzeczywiście ją ściągnęła, to skończyłoby się na ostrym seksie przy ścianie? – spytała luźno.
– Paula! – skarciłam ją. Wyobraźnia podsunęła mi obrazek, którego w tym momencie wolałabym nie zobaczyć. – Do niczego takiego by nie doszło – Powiedziałam pewnie sięgając po długopis, by zapisać coś z prezentacji multimedialnej.
– Daj sobie z tym spokój... I tak nic z tego nie rozumiesz – parsknęła blondynka sięgając po telefon.
– I wzajemnie – odcięłam się, ale posłuchałam jej rady. Odrzuciłam na bok długopis i ukryłam potężne ziewnięcie.
– Wracając do znacznie ciekawszego tematu... Timo nigdy nie stanął tak szybko! Mam zacząć się martwić? – zadała pytanie. Popatrzyłam na nią jak na kretynkę, którą zresztą była. – Zwykle potrzebuje czegoś więcej... – Zastanowiła się.
– Nie chcę tego słuchać! – zasłoniłam uszy rękoma. Paula przewróciła oczami.
– Za to ja chętnie dowiem się, o czym panie rozmawiają – tuż za nami rozległ się zimny głos prowadzącej. Była upierdliwa, wymagająca i niesprawiedliwa.
– Jeśli się nad tym zastanowić, to wcale tak bardzo nie odbiegłyśmy od głównego tematu... Cyferki, czas, rozumie pani... – Paula próbowała wybrnąć z niezręcznej sytuacji, ale miałam wrażenie, że tylko ją pogarsza.
– Proszę jaśniej – prowadząca zacisnęła cienkie usta.
– Och, no dobrze, skoro pani nalega... Zaczęłam dumać nad tym, ile czasu potrzebuje mój chłopak, aby się podniecić – oznajmiła spokojnie. Nie mogłam uwierzyć, że te słowa wyszły z jej ust. Zasłoniłam twarz, aby ukryć swoją reakcję. Za wszelką cenę próbowałam powstrzymać śmiech, ale nie udało mi się to. Paula była bezceremonialna. Udowodniła to już nie raz.
– Obie możecie pożegnać się z zaliczeniem mojego przedmiotu. Proszę opuścić salę i nie deprawować innych – wskazała suchą i wiotką ręką na drzwi. Spakowałyśmy swoje rzeczy, nie patrząc na innych. Tych sztywniaków nic nie potrafiło rozbawić. Na korytarzu zaniosłyśmy się głośnym śmiechem. Paula była szurnięta, ale właśnie to w niej uwielbiałam.

Londyn, 19.11.2020 r.

    Dziewięć dni. Przez dwieście szesnaście godzin i siedemset siedemdziesiąt siedem tysięcy sześćset sekund starałam się nie myśleć o Kaiu. Wydawało mi się, że szło mi całkiem nieźle, ale byłam w błędzie. Chciałam wymazać z pamięci incydent pomiędzy nami, ale okazało się to trudniejsze, niż przypuszczałam. W jednej chwili Niemiec był dupkiem, który mnie zranił, w drugiej był czułym chłopakiem, który potrafił się mną zaopiekować w jednej z najcięższych chwil w życiu. Jego późniejsza reakcja pozostawała dla mnie tajemnicą. Nie widzieliśmy się od tamtego momentu. Kai wyjechał na zgrupowanie reprezentacji, a ja pogrążyłam się w nauce. Chwila zapomnienia na zajęciach z Paulą kosztowała mnie dużo stresu. Pierwszy odruch był spontaniczny. Dopiero później dotarły do mnie konsekwencje. Nie mogłam pozwolić sobie na oblanie roku. Paula mnie nie rozumiała, jednak szanowała moje zdanie. Byłam jej za to wdzięczna. Blondynka wiedziała o mojej relacji z rodzicami i nie próbowała przekonywać mnie do zmiany kierunku. Ona sama była lekkoduchem, studia były dla niej odskocznią. Różniłyśmy się, ale właśnie te różnice sprawiły, że tak doskonale się uzupełniałyśmy. Paula usychała z tęsknoty za Timo. Z każdym kolejnym dniem marudziła coraz bardziej. Nie przyznałam się jej do tego, ale od czasu niespodziewanego wypadu na mecz prześledziłam cały terminarz Chelsea. Był cholernie napięty i zastanawiałam się, jak piłkarze poradzą sobie z taką częstotliwością spotkań. Za dwa dni czekał ich mecz wyjazdowy z Newcastle, później z francuskim zespołem w ramach Ligi Mistrzów. Westchnęłam z frustracją spoglądając na telefon.
– Wrócili! – oznajmiła Paula, kiedy opuściłyśmy salę wykładową. – Wrócili! – Potrząsnęła mną, by dotarła do mnie powaga jej słów.
– Zrozumiałam! – odparowałam poprawiając torebkę. – Na co czekasz? – Wyszczerzyłam się.
– Tak, tak, masz rację! Jedziemy do mnie! – zarządziła.
– Ty jedziesz do siebie. Ja jadę do domu – sprostowałam.
– Maddie! Przywiozłam cię, więc cię odwiozę! Nie dyskutuj ze mną!
– Możesz mnie odwieźć, a później pojechać do mieszkania. Wiesz o tym, prawda? – spytałam wychodząc na powietrze. Było zimno, jednak zza chmur przebijały się pojedyncze, słabe promienie słońca.
– A... Nie chcesz pojechać ze mną? – zaproponowała przygryzając wargę.
– Nie chcę, kretynko – powiedziałam wsiadając do jej samochodu. Blondynka cmoknęła z irytacją, ale posłusznie zajęła miejsce za kierownicą. Oparłam się o zagłówek delektując się ciszą. Do czasu. – Co jest?
– Nie chce odpalić! – warknęła odrzucając na bok kluczyki. Zaklęła pod nosem.
– Spróbuj jeszcze raz – poradziłam jej walcząc z rozbawieniem.
– Dzięki, nie wpadłabym na to – posłała mi wrogie spojrzenie. Po upływie pół godziny równocześnie orzekłyśmy, że samochód się popsuł. Paula z rezygnacją zadzwoniła po mechanika, a później do Kaia. – Nie patrz tak na mnie!
– Po jaką cholerę go wzywałaś? Możesz jechać autobusem! Ja zamierzam tak zrobić – oznajmiłam wściekła.
– Nie! Kai jest moim przyjacielem, a przyjaciele pomagają sobie w potrzebie – orzekła. Nawet nie próbowałam protestować. Byłam głupia. W duchu cieszyłam się na spotkanie z Niemcem. Byłam ciekawa jak zareaguje, jak się zachowa, gdy mnie zobaczy. Kiedy samochód blondynki został odholowany, zza zakrętu wyłoniło się sportowe cacko Kaia. Z bliska robił jeszcze większe wrażenie. – Kai! Dziękuję! – Paula odetchnęła z ulgą. Ja spuściłam głowę.
– To żaden problem – odpowiedział ściskając ją. Czułam jego wzrok na moim ciele, ale pozostałam nieugięta.
– Nie przywitasz się z Maddie? – zachichotała posyłając mu sugestywne spojrzenie.
– Paula! – syknęłam, kiedy zdałam sobie sprawę, co zamierza zrobić. Na twarzy Kaia pojawiły się rumieńce. Blondynka parsknęła śmiechem.
– Dobrze się czujesz, Kai? – żartobliwie przyłożyła mu dłoń do czoła. – Hm... Może powinnam sprawdzić jak się ma inna część twojego ciała – Zastanowiła się. Przymknęłam oczy prosząc o cierpliwość. – Chociaż nie! Przecież to nie na mnie tak reagujesz... – Dodała po namyśle.
– PAULA! – warknęliśmy jednocześnie.
– No proszę... Co za nić porozumienia! – zaśmiała się.
– Myślę, że brak Timo stanowczo rzucił ci się na mózg – podsumował Niemiec. Przyjaciółka wystawiła mu język wsiadając do samochodu. Niepewnie usadowiłam się na miejscu pasażera. Kai był wściekły, czemu się nie dziwiłam. Miałam nadzieję, że jego złość nie odbije się na mnie. Musiał zrozumieć, że takiej informacji nie mogłam zachować dla siebie. Nie przypuszczałam, że Paula postawi go w tak niekomfortowej sytuacji. Kai mocno zacisnął dłonie na kierownicy i ruszył w kierunku mieszkania Timo. Odwróciłam się przez ramię i wystawiłam blondynce środkowy palec. Zbyła mnie wzruszeniem ramion. Miałam serdecznie dość. – Do zobaczenia w najdalszej przyszłości – Rzucił Kai parkując.
– Już za mną tęsknisz – prychnęła. – Uważaj na siebie i na swoje reakcje! Nie rośnij zbyt duży – Zakończyła oddalając się. Przeklęłam głośno. Kai nie skomentował jej słów. Nie spojrzał na mnie. Włączył się do ruchu napinając szczękę. Odchrząknęłam zakłopotana. Chciałam znaleźć się w mieszkaniu. Jak najszybciej.

    Obiecałam sobie milczeć przez całą drogę powrotną, lecz było to dość trudne. Kai specjalnie nucił pod nosem jakieś dziwne piosenki i podkręcał głośność. Byłam na niego wściekła, choć nie potrafiłam podać konkretnego powodu. Ten człowiek działał mi na nerwy jak nikt inny. Był zbyt pewny siebie, zbyt egoistyczny, zbyt impertynencki, zbyt przystojny... Przymknęłam powieki, by pozbyć się chorych wizji. Nie miałam prawa myśleć o nim w ten sposób. Tworzyliśmy inne światy. On był przebojowy, znał swoją wartość, wykorzystywał swój urok osobisty i urodę na każdym kroku. Ja wolałam stać z boku, przyglądać się i marzyć, by kiedyś w pełni docenić to, co robię. Byłam przytłoczona, nie miałam pojęcia, w którą stronę pójść. Rzucić studia i narazić się na gniew rodziców, którzy poświęcili wszystko, by zapewnić mi lepszą przyszłość, czy przełamać się, zawalczyć o swoje szczęście, udowodnić, że zasługuję na lepszy los? Irytujące łzy napłynęły mi do oczu. Szybko je odgoniłam, nie chciałam, by Kai widział mnie w tym stanie. Nie chciałam dać mu satysfakcji. Już nigdy więcej. Byłam rozbita i nie zniosłabym kolejnych słabych dowcipów kierowanych w swoją stronę. Pogrążyłam się w niezbyt przyjemnych wizjach. Ocknęłam się, gdy samochodem szarpnęło.
– Kai! – wrzasnęłam łapiąc się za serce. – Kto dał ci prawo jazdy, do cholery?! – Warknęłam oddychając z trudem.
– To nie moja wina, że kot wparował na jezdnię! – rzucił w swojej obronie jadąc dalej.
– Mogłeś go skrzywdzić, palancie!
– Przecież specjalnie zahamowałem! Gdybyś nie bujała w obłokach, to zauważyłabyś, że zdążyłem w ostatniej sekundzie!
– Mam cię dość! – wyrzuciłam dłonie ku górze wyrażając frustrację. – Już nigdy więcej nie wsiądę z tobą do auta! – Obiecałam.
– Mogę wysadzić cię na poboczu, droga wolna – parsknął włączając jakąś gównianą piosenkę. – Nie dotykaj mojego odtwarzacza! – Strącił moją rękę, która niewinnie zmierzała do odbiornika.
– Czego ty słuchasz? Na litość, to nie ma żadnego sensu!
– To niemiecki rap! Nie zabieraj głosu w sprawach, o których nie masz pojęcia!
– Nie będziesz mi mówił, co mam robić! – krzyknęłam. Kai nie odpowiedział. Muzyka rozbrzmiewała coraz głośniej. – Chcesz mnie uciszyć?
– O niczym innym nie marzę!
– Wysadź mnie, palancie! Natychmiast – zażądałam. Nie sądziłam, że spełni moją prośbę. Zaparkował z piskiem opon obok zarośniętego pola. Nachylił się i otworzył mi drzwi. Spojrzałam na niego jak na wariata, ale pozostał niewzruszony. Chyba nie potraktował moich słów poważnie? Naprawdę chciał mnie zostawić, samą, na jakimś pustkowiu?! – Kai...
– Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem – wzruszył ramionami robiąc zaciętą minę. Świetnie! Zabrałam torebkę i opuściłam jego samochód. Trzasnęłam drzwiczkami. Ruszył nie oglądając się za siebie. Naprawdę odjechał! Znowu zebrało mi się na płacz. Wyciągnęłam telefon modląc się o cierpliwość. Brak zasięgu. Samsung zamigotał i zgasł. Rozładowana bateria. Co on najlepszego zrobił?! Kopnęłam kamyk siadając na trawie. Mam złapać stopa? Uschnąć tutaj? Czekać na pewną śmierć z rąk psychopaty? Drgnęłam słysząc za sobą szum. Trzask. Kroki. Zadarłam głowę ku górze obserwując zachód słońca. – Wsiadaj do samochodu – Kai był wściekły. – Wsiadaj, albo naprawdę odjadę. Udawałam, że go nie słyszę. – Jeśli oblezą cię włochate pająki...
– Pająki?! – zapiszczałam zrywając się na równe nogi. – Są tutaj pająki?!
– One są wszędzie, Osiołku – powiedział siląc się na spokój. – Wsiadaj!
– Nie! – tupnęłam nogą. – Co ja cię w ogóle obchodzę? Możesz mnie tutaj zostawić, nie krępuj się – Pociągnęłam nosem. – Mam dość twojego towarzystwa, palancie – Powiedziałam zgodnie z prawdą. Kai pokonał dzielącą nas odległość. Na jego twarzy malowała się frustracja.
– Maddie, wsiądź do tego przeklętego samochodu – syknął, a mnie wbiło w ziemię. Maddie? Powiedział do mnie Maddie?! On sam chyba zdał sobie sprawę, że nazwał mnie tak po raz pierwszy od początku naszej znajomości. Zakłopotany poprawił włosy. – To znaczy... Wariatko, wsiadaj. Nie będę się powtarzał.
– Ja również! – odparłam. Kai złapał mnie za dłonie i przyciągnął do siebie. Oddychał ciężko, jego oczy płonęły. Chciałam zapytać, co ma zamiar zrobić, ale nie dał mi szansy. Jego usta z furią zaatakowały moje własne. Zmiękły mi kolana. To było... Zaskakujące. Nowe. Porywające. Jęknęłam, kiedy nasze języki złączyły się w namiętnym i ognistym tańcu. Gwałtowność, szał, gniew, wrogość... Siedzące w nas emocje osiągnęły punkt kulminacyjny. To nie był delikatny i lekki pocałunek. Był silny, drapieżny, pełen pasji i pożądania. Wbiłam dłonie w jego włosy przyciągając go do siebie jeszcze bliżej. Scaliliśmy się. Byliśmy jednością. Kai ugryzł moją wargę. Drżałam na całym ciele. Chciałam więcej. Desperacko próbowałam przeciągnąć tę chwilę, chciałam go przy sobie zatrzymać. – Kai... – Wydyszałam, kiedy odsunął się na milimetr.
– Musiałem cię jakoś uciszyć – rzucił łapiąc oddech. – Wsiadasz? – Ponowił pytanie. Jego usta były nabrzmiałe, poddawały mnie próbie. – Osiołku? Ocknij się. Nie przelecę cię w tej trawie, choćbyś błagała mnie o to na kolanach – Zmysłowo wyszeptał mi do ucha. Odtrąciłam go. Zajęłam miejsce pasażera i odwróciłam głowę. Nienawidziłam go. I siebie za to, że go pragnęłam.


***

Witam! 

Co tutaj się wydarzyło ^^ 



Pozdrawiam ;* 

6 komentarzy:

  1. No dobra, może tym razem się uda. Już chyba czwarty raz podchodzę do powrotu do blogsfery i może w końcu wytrwam. Jeśli nie to przepraszam, bo czytam nadal ( jak zresztą mogłabym nie czytać), ale z komentowaniem gorzej -_-
    Dobra, ale dość tego użalania się nad sobą. Opowiadanie jest świetne. Zresztą jak każda Twoja historia. Z niecierpliwością czekam na każdy kolejny rozdział, a gdy się już pojawi, to czytam potem trzy, cztery razy. I uśmiecham się jak głupia xd
    Bardzo polubiłam Maddie. Jest trzeźwo myślącą, ale też normalną dziewczyną. Jednak problemem są dla niej ambicje rodziców. Chce, żeby byli z niej dumni, chce spełnić ich oczekiwania, ale czy to naprawdę jest to, czego pragnie? Czy gdy skończy studia będzie szczęśliwa. Nie wydaje mi się. Może powinna porozmawiać z rodzicami o tym, co naprawdę chciałaby robić w życiu. Chociaż na razie sama nie do końca jest pewna swojej przyszłości.
    Za to jest jedna rzecz, której może być pewna. Totalnie zauroczyła się w Kaim. Nie żeby jakoś specjalnie mnie to zaskoczyło. Do tak wspaniałego, zdolnego, przystojnego młodzieńca nie jedna by wzdychała. A i Kai wydaje się być zainteresowany naszą bohaterką. I to dosłownie zainteresowany ;) Oj, iskrzy się między nimi niczym w transformatorze.
    Choć na początku emocje były cokolwiek negatywne. Ale nie dziwię się, że po tym, co się stało, Maddie uważała Kaiego za skończonego głupka.
    Ale na szczęście wystarczyła jedna bohaterska akcja, by wszystko się zmieniło. Cóż, osobiście lubię wszystkie zwierzątka, więc raczej nie potrafię zrozumieć, co czuje Maddie, za to mam podobny przypadek w rodzinie, więc wiem, jak taka histeria potrafi wyglądać. Tym bardziej plus dla Kaiego, że potraktował sprawę poważnie i potrafił się zachować. Wiele osób lekceważy fobie, co tylko pogarsza sprawę.
    Chociaż późniejsza reakcja na bliskość Maddie musiała być cokolwiek niezręczna. Dla obydwu stron. Ale cóż, przynajmniej Maddie dowiedziała się, że nie jest chłopakowi obojętna.
    Zresztą potwierdził to pocałunek. Tak szczerze, to na początku nie wierzyłam w to, co przeczytałam. Naprawdę! A potem pisnęłam jak mała dziewczynka xd I pomyśleć, że do niczego by nie doszło gdyby nie przebiegłość Pauli. Oj, sprytne z niej stworzenie, nie ma co.
    Ale nie dziwię się, że Maddie ma teraz mętlik w głowie. Z jednej strony nadal nienawidzi Kaiego, a z drugiej przyciąga ją do niego jakaś niewidzialna siła, z którą nie potrafi sobie poradzić. Ale coś czuję, że niedługo przeważy to lepsze uczucie. Choć ciekawi mnie, jaki cel w tym wszystkim ma Kai.
    W każdym razie z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem! Dotarłam! Wykurowałam się! Więc zabieram się na komcianie ^^
    Pierwsze zdanie, a ja już parsknęłam śmiechem. Ale czy przy Pauli da się w ogóle inaczej? ^^ Przepraszam Maddie. Przepraszam Kai. Paula jest moją najulubieńszą bohaterką ;3 Bez niej zdecydowanie nie byłoby tak samo! Oczywiście jeśli chodzi o moje wybuchy śmiechu bo inne rzeczy są jak zwykle na najwyższym poziomie hihi. Boże, ja miałam komentować to co w rodziale jest, a nie głupoty wypisywać. Przecież Ty doskonale wiesz co ja myślę o Pauli. No ale! Maddie nie byłaby sobą gdyby nie wygadała swojej psiapsi o incydencie, który miał miejsce w jej mieszkaniu. Ten fakt oczywiście spowodował milion pytań i teorii, aż na sam koniec biedna Niemka zmartwiła się o reakcje organizmu jej ukochanego czym podzieliła się z samą panią profesor ^^ Odpowiedzi na nurtujące ją pytanie oczywiście nie dostała, choć ma jeszcze szansę wszystko w praktycie przetestować. Wróćmy jednak do samej reakcji Kai'a. Oczywiście doskonale wiemy, że piłkarz na samo wyobrażenie kobiety bez koszulki tak nie reaguje ... chyba ^^ Ja tam doskonale wiem, że Maddie działa na niego w pewien chemiczny sposób. Honor mu jednak na razie nie pozwoli do tego przyznać. Przynajmniej na razie. Jednak już sama Paula tak owych oporów wcale nie posiada. Ja tam wiem, że z premedytacją zadzwoniła z pomocą do Ka'ia bo wprost nie mogła wytrzymać bez zobaczenia jego reakcji na własne oczy. Zepsuty samochód był jej jedynie na rękę ^^ Musiała dolać oliwy do ognia i ponabijać się z biednego Niemca, który zapewne poczuł się jak niedoświadczony nastolatek. Dobrze, że sama Maddie była wobec niego wyrozumiała ... przynajmniej przez chwilę. Bo w końcu to ten sam irytujący (dla niej) Havertz! Który samym swoim widokiem doprowadza ją do szału ... ale czy na pewno w negatywnym sensie? Hihi ^^ Niby zwykła podwózka do domu, a jednak ta dwójka nie potrafi usiedzieć w ciszy. Im wystarczy mała iskierka, aby rozpocząć awanturę. Maddie powinna jednak pamiętać, że w samochodzie faceta lepiej trzymać łapki przy sobie bo to wszystko święte. Kto wie, może kiedyś jej pozwoli zmienić muzykę haha ^^ ale to już zapewne musiałaby się postarać, aby zasłużyć. A na pewno nie powinna się droczyć z facetem i kazać się wysadzić na pustkowiu. Oni najpierw robią, a potem myślą. Choć jestem pewna, że Kai chciał jej od samego początku dać nauczkę. I chyba się udało ^^ To oczywiste, że zostawić jej samej nie mógł. Już raz pokazał że jednak drzemie w nim człowiek ^^ Nie mógł jej zostawić na pastwę pająków. Jednak obydwoje swoją dumę mają i żadne z nich odpuścić nie chce w tym całym konflikcie. Żadne nie chce dać temu drugiemu satysfakcji. Kai powoli zaczął tracić cierpliwość co do upartości Maddie i postanowił ją pokonać bronią ostatniego ratunku haha. Choć jestem pewna, że swoje korrzyści z tego wyciągnął ^^ Wydaje się, że ten pocałunek był dla obydwojga niespodziewanie miłym doświadczeniem. Żadnej obrzydliwości tylko miodzio *.* Kto by się spodziewał, że ta dwójka tak zakończy ową przygodę. Tylko co będzie dalej? Czy spojrzą sobie w oczy? Czy Maddie przejdzie do porządku dziennego po owym wydarzeniu? Czy Kai opanuje swoje reakcje na jej bliskość? ^^ Ugh, jak zwykle nie mogę się doczekać co będzie dalej! Ta dwójka z każdym rozdziałem zaskakuje mnie czymś nowym, ot co! Jednego razu skaczą sobie do gardeł, drugiego ... w sumie też tylko w inny dość pogłębny sposób hahaha. Ale jest w tym mocna chemia *.*

    Buziaki :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Paula jest po prostu jedyna w swoim rodzaju! Tylko ona mogła podczas wykładu z ekonomii rozprawiać na całą aulę o tym, co wydarzyło się podczas ostatniego spotkania Maddie i Kaia. Jej bezpośredniość rozwala system! :D Jestem pewna, że przez długi czas Kai nie będzie miał spokoju przez ten incydent, o którym Maddie opowiedziała ich szalonej przyjaciółce. Haha Żartów na pełno nie będzie końca.
    Z tego wszystkiego aż surowa wykładowczyni zainteresowała konwersacją dziewczyn, z której na ich nieszczęście była mocno niezadowolona. Paula oczywiście zupełnie się tym nie przejęła i tylko dolała oliwy do ognia swoją szczerością, ale Maddie również nie powinna się tym zbytnio zadręczać. Być może ten incydent będzie sporym impulsem, aby porzucić kierunek, który zupełnie jej nie interesuje i spróbować czegoś, co będzie sprawiać jej radość. Opinia rodziców jest ważna, ale nie może się unieszczęśliwiać jedynie po to, aby ich nie zawieść.
    Zepsuty samochód był doskonałą okazją dla Pauli, aby spotkać się z Kaiem i trochę z niego ponabijać. Podczas drogi do domu przyjaciół Biedaczek niemal spłonął ze wstydu, a Maddie wcale nie znajdowała się w lepszym stanie i najchętniej uciekłaby jak najdalej od Niemca. Oczywiście między nimi nie mogło być zbyt długo na spokojnie i praktycznie z niczego wybuchła awantura stulecia, przez którą Maddie została sama na kompletnym pustkowiu. Na całe szczęście Kai znowu pokazał swoje ludzkie oblicze i postanowił wrócić po dziewczynę, choć jej upartość doprowdziła go do granic cierpliwości. Znalazł jednak świetny sposób na uciszenie Maddie. Ten pocałunek to było coś! Obydwoje dali się ponieść wzajemnemu przyciąganiu, a co więcej czerapli z tego niemałą przyjemność. Teraz już żadno nie zaprzeczy, że są sobie obojętni. Niesamowicie mnie ciekawi, jak teraz będą się względem siebie zachowywać. Zaczną się unikać? A może postanowią brnąć dalej w to, co zapoczątkowali?
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń