niedziela, 1 listopada 2020

Szósty

Londyn, 20.11.2020 r.

 
    Irytujący odgłos dzwoniącego telefonu zmusił mnie do otwarcia oczu i ocknięcia się ze snu. Snu, który sprawił, że nie mogłam spojrzeć na siebie w lustrze. Warknęłam wściekle pod nosem i odebrałam połączenie.
– Czego? – rzuciłam nawet nie patrząc na ekran.
– Dlaczego nie ma cię na zajęciach? – głos Pauli dotarł do mnie dopiero po kilku sekundach. – Halo! Tylko mi nie mów, że ta podwózka skończyła się tak, że Kai wylądował w twoim łóżku!
– Uspokój się, kretynko – nakazałam czując rumieńce na policzkach. – Jakich zajęciach? – Spytałam, kiedy oprzytomniałam. – Dziś piątek?
– Maddie, co się z tobą dzieje, do cholery? Masz gorączkę? – Paula była zaniepokojona. Nie dziwiłam się jej. Musiałam brzmieć jak wariatka. – Nie wychodź z mieszkania! Zmywam się z reszty wykładów... Będę u ciebie niedługo. Czółko! – Rozłączyła się. Jęknęłam głucho. Wiedziałam, że blondynka zbombarduje mnie ilością pytań, ale nie miałam zamiaru ukrywać przed nią tego, co się stało. Miała prawo wiedzieć. Delikatnie dotknęłam ust, na których wciąż czułam ognisty pocałunek Kaia. Wtuliłam twarz w poduszkę dając się ponieść wspomnieniom wczorajszego popołudnia. Nie spodziewałam się po nim takiego ruchu. Myślałam, że zostawi mnie na pastwę losu, ale po raz kolejny udowodnił mi, że jest nieprzewidywalny. Nieobliczalny. Wkurzające łaskotanie w podbrzuszu uświadomiło mi, że długo o tym nie zapomnę. Przeklęty Kai. Jak miałam teraz normalnie funkcjonować w jego towarzystwie? On na pewno tego nie rozpamiętywał. Zrobił to po to, by mnie uciszyć. Nie miało to dla niego absolutnie żadnego znaczenia. Dla mnie wręcz przeciwnie. Z perfidną premedytacją wykorzystał moją słabość i spowodował w głowie jeszcze większy zamęt. Zwlekłam się z łóżka słysząc dzwonek do drzwi.
– Idę! – krzyknęłam. Wpuściłam Paulę do środka. Blondynka obdarzyła mnie czujnym spojrzeniem. – Nie mam gorączki – Powiedziałam widząc w jej ręce reklamówkę pełną leków. – Ale dziękuję za troskę – Wyszczerzyłam się.
– Ty imbecylku! Wisisz mi kasę! – fuknęła przechodząc do kuchni. – Spowiadaj się! – Wycelowała we mnie palcem siadając na barowym krzesełku.
– Kawy, herbaty? – zignorowałam jej słowa nastawiając ekspres i czajnik.
– Kawy. Mocnej – odparła. Kiwnęłam głową spełniając jej prośbę. Podstawiłam jej pod nos filiżankę czarnego paskudztwa. Sama zalałam wrzątkiem kubek z herbatą. – Jak możecie to pić?
– Możemy? – uniosła brew w zdziwieniu. – Kai u ciebie był?!
– Nie – ucięłam siadając naprzeciwko. Upiłam łyk parząc sobie język.
– Maddie! Opowiadaj, bo umrę z ciekawości! – zażądałam.
– Może powinnam wziąć to pod uwagę? – spytałam. Przyjaciółka wystawiła mi język patrząc na mnie oczekująco. – No dobrze! Jechaliśmy w spokoju, później zaczęliśmy się kłócić, później Kai zostawił mnie na jakimś pustkowiu, później po mnie wrócił, powiedział do mnie Maddie, a później... – Wzięłam głęboki oddech. Paula zamarła z szeroko otwartymi oczami. – A później mnie pocałował – Szepnęłam cicho.
– C-co?! – pisnęła. – Całowaliście się?!
– Tak – wyznałam. – I cholernie mi się to podobało – Przyznałam. Paula zaniemówiła. – Paula?
– Jestem w szoku! Nie mogę w to uwierzyć! I co teraz?!
– A skąd mam to niby wiedzieć?! On z pewnością ma to gdzieś. To ja jestem kretynką, która rozpamiętuje ten pocałunek sekunda po sekundzie.
– Ja jestem kretynką. Ty jesteś moim imbecylkiem – przyjaciółka mocno mnie objęła. Byłam jej wdzięczna za ten gest. – Zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja. Nie zamartwiaj się na zapas – Cmoknęła mnie w czoło i dokończyła kawę. Posłałam jej słaby uśmiech. Pogubiłam się. Cholernie się pogubiłam.

Londyn, Westfield Stratford City, 04.12.2020 r.

    Brytyjczycy oszaleli na punkcie Świąt Bożego Narodzenia. Idealnym dowodem były tłumy znajdujące się w jednym z największych centrów handlowych w Wielkiej Brytanii. Jego powierzchnia zwalała z nóg, a liczba sklepów oraz restauracji przyprawiała o zawrót głowy. Korytarze były pełne świątecznych dekoracji, wielkich kolorowych choinek, a także sań ze Świętym Mikołajem rozdającym podarunki szczęśliwym dzieciakom. Z witryn sklepowych wyłaniały się migające światełka, rozmaite dodatki, a także napisy informujące i zachęcające do tego, by skorzystać z wielkich promocji. W tym ścisku i przepychaniu się parę razy zgubiłam Paulę, ale opaska z rogami renifera widniejąca na jej głowie stanowiła doskonały punkt orientacyjny. Miałam dość! Po dwóch godzinach istnej mordęgi żałowałam, że zgodziłam się towarzyszyć jej w zakupach. Blondynka uparła się jednak, że musi dokupić parę rzeczy na rozgrywającą się jutro imprezę urodzinową. Paula urodziła się szóstego grudnia żartując, że to Święty Mikołaj dostarczył ją rodzicom. Gdy po raz pierwszy usłyszałam tę historię, zakrztusiłam się wodą. Z racji tego, że dzień jej urodzin przypadał w tym roku na niedzielę, zgodnie z Timo stwierdzili, że będą świętować w gronie przyjaciół i znajomych po domowym meczu z Leeds. Wiedziałam, co to oznacza. Nie miałam kontaktu z Kaiem od dnia naszego pocałunku. Staraliśmy się unikać i stronić od swojego towarzystwa. Z jednej strony cieszyłam się z takiego stanu rzeczy, a z drugiej... Pragnęłam go zobaczyć. Przetestować. Sprowokować. Moja głupota zaczynała mnie przerażać.
– Czas na odpoczynek! – zarządziła Paula wymachując wielkimi torbami.
– Uważaj, bo zrobisz komuś krzywdę – wyrwałam z jej ręki kilka pakunków. Posłała mi wdzięczne spojrzenie prowadząc mnie do przytulnej kawiarenki. Zamówiłam karmelową kawę oraz duży kawałek ciasta. Zasłużyłam sobie.
– Nie mogę doczekać się jutra! – pisnęła upijając łyk swojej kawy. – Ty pewnie też – Mrugnęła do mnie zawadiacko.
– Nie wiem, o czym mówisz – prychnęłam wbijając widelczyk w przepyszny smakołyk. – Zmieńmy temat – Poprosiłam delektując się otaczającym nas zapachem.
– Otworzyłaś już kalendarz adwentowy, który ci podarowałam? – spytała niewinnie.
– Tak – syknęłam. – Nie wiem, skąd wytrzasnęłaś kalendarz pełen prezerwatyw, ale coś ci powiem. Jesteś chora!
– Mogą ci się przydać w każdej chwili! Poza tym... To niezwykle praktyczny prezent!
– Na każdy dzień jest inna? – dopytałam kręcąc głową.
– Przekonasz się – uśmiechnęła się dumnie. Pogrążyłyśmy się w rozmowie słuchając świątecznych piosenek. Śpiewałyśmy pod nosem nie zważając na towarzystwo innych klientów. Klimat robił swoje! – Martwisz się studiami?
– Wiesz, że tak... Opowiadałam ci o moich rodzicach. Muszę dokończyć chociaż ten semestr, a później zastanowię się, co dalej. Nie mogę pozwolić sobie na oblanie sesji, dlatego poprosiłam o pomoc Martina. Ta stara wiedźma się na nas uwzięła, ale zrobię wszystko, aby utrzeć jej nosa – wyjaśniłam.
– Martina? Tego rudego okularnika? – blondynka poprawiła swoją opaskę. – Jest całkiem niezły... Jeśli dobrze mu się przyjrzeć. Te piegi dodają mu uroku!
– Paula! – skarciłam ją. – To tylko pomoc w nauce i nic więcej. Poza tym...
– Kai. Wiem, wiem – machnęła ręką kończąc kawę. Zgromiłam ją wzrokiem. Posłała mi całusa, którego odwzajemniłam. Przyjaciółka miała rację. Kai. Widok przechodzącej obok nas pary uświadomił mi, że za nim tęsknię. Przepadłam.

Londyn, 05.12.2020 r.

    Impreza urodzinowa Pauli powoli nabierała tempa. Goście pili, żartowali, głośno rozmawiali i tańczyli na środku salonu. W tym dniu, w tej chwili najważniejsza była Paula, lecz nie mogłam pozbyć się z głowy dręczących myśli. Gdzie podziewał się Kai? Doskonale wiedziałam, że nie przepuści okazji do darmowego picia oraz robienia z siebie durnia. Starałam się wyluzować i dobrze bawić. Mimo że nie należałam do piłkarskiego świata, nawiązałam kontakt z innymi partnerkami piłkarzy. Były miłe i sympatyczne, za co z miejsca je polubiłam. Paula zadbała o wszystko! Sięgając po kolejnego drinka usłyszałam irytujący dzwonek do drzwi. Poczułam rozwścieczenie. Timo poszedł otworzyć, jednak ja doskonale wiedziałam, kto przyszedł. Miałam zamiar urządzić mu lekcję dobrych manier, ale zamarłam ze szklanką w dłoni. Kai wyglądał jak milion dolarów, a krocząca obok niego dziewczyna w niczym mu nie ustępowała. Uśmiechała się i roztaczała wokół siebie blask, którego ja nigdy nie nabędę. Przełknęłam ślinę udając obojętną.
– Cholera jasna! – Paula zaklęła pod nosem i spojrzała na mnie z niepokojem. Wzruszyłam niedbale ramionami dopijając trunek. Przyjaciółka podeszła do nowo przybyłych gości, aby się przywitać. Czułam na sobie gorący wzrok Niemca, ale zbagatelizowałam go. Nie pozwolę, aby zniszczył mi humor. – To Sophia – Paula pospieszyła z wyjaśnieniami, gdy para zniknęła nam z oczu.
– Nic mnie to nie obchodzi – warknęłam.
– To jego była dziewczyna – Paula nie dawała za wygraną. – Rozstali się i ciągle utrzymują kumpelską relację. Właśnie dziś... Przyleciała w odwiedziny, a Kai spóźnił się dlatego, że odbierał ją z lotniska – Zakończyła kulawo.
– To świetnie, naprawdę. Muszę się napić – stwierdziłam sięgając po mocną tequilę.
– Chcesz się upić? Maddie, nie rób głupstw, proszę cię. Ty i Kai... Działacie na siebie jak płachta na byka, jednak...
– Jednak co?
– Wciąż wyglądacie tak, jakbyście mieli zacząć uprawiać seks na oczach tłumu. Ten jeden raz...
– Daj spokój, nie narobię ci wstydu – obiecałam. – I wcale nie mam ochoty na seks. Nie z nim – Powiedziałam kłamiąc. Oczywiście, że miałam na niego ochotę. Na samo wspomnienie naszego pocałunku poczułam irytujące ściskanie. Paula kiwnęła głową i odeszła do towarzystwa. Poszłam za jej śladem. Za wszelką cenę starałam się unikać Niemca, ale okazało się, że to niemożliwe. Wyrastał spod ziemi, brylował wśród towarzystwa, roztaczał wokół siebie aurę, w którą nie chciałam wpaść. Jego rozpięta koszula pobudzała moje zmysły. Musiałam zwalczyć w sobie tę żądzę. Kai był palantem i nikim więcej. Nie miałam powodów, by nie lubić Sophii. Nawet jej nie znałam. Jednak spoglądając na nią poczułam się dziwnie nieatrakcyjna. Ona cała błyszczała, podczas gdy ja zapadłam się w sobie. Była ładniejsza ode mnie, miała świetną figurę, długie nogi i większe cycki. To ostatnie sprawiło, że zacisnęłam pięści. Przeklęty Kai. Po jaką cholerę ją tutaj sprowadzał? Wiedział, że tutaj będę! Chciał zagrać mi na nosie, to pewne. I znów odniósł zwycięstwo, bo widząc ich razem moje wnętrzności splatały się ze sobą. Byłam zazdrosna.
– Zagrajmy w coś! – rzucił jeden ze znajomych Timo. Było ich zbyt wiele, nie zapamiętałam wszystkich imion.
– Prawda i wyzwanie! – krzyknął Kai, co spotkało się z głośnym aplauzem. Zażenowana pokręciłam głową. Ile oni mają lat do cholery? Ta zabawa była modna w podstawówce. – Chyba niektórzy nie mają ochoty – Powiedział zaczepnie patrząc mi prosto w oczy. Zmełłam w ustach brzydkie przekleństwo.
– To dziecinada i tyle – stwierdziłam.
– Poddajesz się już przed startem, Maddie? – uśmiechnął się drwiąco.
– Chyba w twoich snach, Havertz – z dumą odnotowałam jego reakcję. Drgnął. Chyba podobało mu się, gdy mówiłam mu po nazwisku.
– Zaczynajmy grę, zanim tych dwoje skoczy sobie do oczu – zarządził Timo. Sophia posłała w moją stronę nieodgadnione spojrzenie. Odwróciłam wzrok. Z wdzięcznością przyjęłam od Pauli kolejną dawkę alkoholu. Przez większość czasu udawało mi się uniknąć niezręcznych pytań i krępujących wyzwań. Inni nie mieli z tym problemów. Nudziłam się jak mops obserwując ich popisy i słuchając żenujących opowieści. W pewnym momencie stanęło mi serce. Sophia wybrała wyzwanie. Zatrzęsłam się, bo się przestraszyłam. Co jeśli będą musieli się pocałować? Wstrzymałam oddech mordując Kaia wzrokiem. Puścił mi oczko. – Nie będę was torturował! – Obwieścił Timo. – Usiądź mu na kolanach – Sophia odetchnęła z ulgą. Zresztą nie tylko ona! – Z pewnością robiliście niegrzeczniejsze rzeczy – Stwierdził. Paula zamarła. Sophia oblała się rumieńcem ukrywając twarz w długich włosach.
– Z pewnością – potwierdził Kai wbijając we mnie rozpalony wzrok. Na samo wyobrażenie sobie tej dwójki w łóżku ogarnęła mnie wściekłość. Niech go szlag jasny trafi! Dlaczego, dlaczego, dlaczego...? – Z kim przeżyłaś najlepszy pocałunek, Maddie? Taki, od którego zmiękły ci kolana i miałaś ochotę na znacznie więcej? – Zapytał, kiedy w następnej kolejce wybrałam ten wariant. Palant! Nie dam mu pieprzonej satysfakcji, za nic w świecie.
– Z moim byłym – odparłam swobodnie. Jego smukłe palce mocniej ścisnęły szklankę z whisky.
– Czyżby? – warknął.
– Tak, nie drąż tematu. Odpowiedziałam na twoje pytanie – zbyłam go.
– Koniec gry! – obwieściła Paulę czując zbliżającą się katastrofę. Towarzystwo szybko zajęło się czymś innym, a ja uciekłam w głąb korytarza. Musiałam odetchnąć. Ten dupek wystawił moją cierpliwość na próbę.
– Były chłopak?! – podskoczyłam w miejscu słysząc jego głos. Ociekał wściekłością.
– Co cię to obchodzi? – wysyczałam. – Myślisz, że jestem dziewicą, czy co? – Zaśmiałam się. Kai przyparł mnie do ściany. Nie mogłam oddychać. – Odczep się ode mnie palancie i zajmij się swoją byłą – Podkreśliłam.
– Jesteś o mnie zazdrosna, Osiołku – powiedział oczywistą rzecz.
– Nie jestem – odparłam. – Za to ty chyba nie możesz pogodzić się z tym, że ktoś przed tobą miał mnie w łóżku – Wyszeptałam. Kai płonął. A ja razem z nim. Złapałam go za koszulkę i przyciągnęłam bliżej siebie. – Nie mam racji? – Spytałam słodko wędrując dłonią w dół. – Jesteś twardy – Zachichotałam.
– Maddie! – wycedził ochryple.
– Chciałbyś, żebym cię błagała, prawda? Nic z tego – wymruczałam mu do ucha ledwo nad sobą panując.
– To ty cała drżysz na samą myśl o mnie na kolanach... Z ustami i palcami w twojej... – był tak bezczelny, że na moment straciłam rezon. Wykorzystał moją słabość w ułamku sekundy. Pocałował mnie mocno, stanowczo i gwałtownie. A ja mu na to pozwoliłam. Dałam się ponieść zatracając się w nim bez reszty. Pragnęłam go każdą cząstką siebie, ale prędzej spłonęłabym żywcem, niż przyznała mu rację. Kai mnie złamał. I tylko on jeden mógł mnie poskładać.


***

Witam!

Wciąż się nie mogą dogadać ^^ 
Szukam weny na Kepę i Masona, ale coś mi nie idzie 😂



Pozdrawiam ;*

3 komentarze:

  1. Skutek indycentu z podwózką, o ile tak to można określić hihi ^^, miał swój skutek kolejnego dnia. Kai tak zawładnął umysłem Maddy iż biedna pogubiła się który dzień tygodnia jest kompletnie zapominając o kolejnych nudnych zajęciach ... choć czy można się jej dziwić? ^^ Zaniepokojona Paula od razu wzięła pod uwagę najgorszy scenariusz wykupując dla swojej psiapsi pół apteki. Bo skoro powodem nie jest Kai (jassssne ^^) to musi to być tylko ciężka choroba! Ale miało to też dobre strony ^^ Po pierwsze, Paula miała dobry powód, aby znów zerwać się z zajęć. Drugi, Maddie mogła się jej zwierzyć i zrzucić trochę ciężaru ze swoich ramion. Paula znajduje się w dość niezręcznej sytuacji ponieważ przyjaźni się zarówno z Kaiem, jak i z Maddie. I weź tu doradź!
    Paula to jednak wiedziała kiedy się urodzić ^^ A skoro o urodzinach mowa, to nie ma mowy, aby nie odbyło się przyjęcie urodzinowe! Oczywiście Niemka musiała poprosić o pomoc w zakupach swoją psiapsi i w ten sposób skazać ją za włóczenie się po sklepach. Czego to nie robi się dla przyjaźni! Dobrze, że chociaż szans nie było, aby się pogubiły haha. Oczami wyobraźni zobaczyłam Paulę w tej opasce *.* To musiał być wprost uroczo - zabawny widok. A jakże praktyczny! Tak samo jak jej prezent w postaci kalendarza adwentowego! Nie wiem skąd ona bierze te pomysły, ale sądzę że to raczej męski osobnik byłby z tego bardziej zadowolony ... zoaszczędziłby haha. Bez Pauli nie byłoby aż tak wesoło, to na pewno! Maddie by się bez niej zanudziła nam :)
    Urodziny Pauli to kolejny powód do spotkania Kaia i Maddie :) Spotkania, które wprost nie mogło obejść się bez fajewerków. Maddie na pewno nie spodziewała się chłopaka w towarzystwie atrakcyjnej dziewczyny z którą nieświadomie zaczęła się porównywać i niesprawiedliwie dołować. Wydaje mi się jednak że w oczach Kaia to ona jest zwyciężczynią bo na darmo by nie wzbudzał w niej zazdrości ^^ I nie uciekał do niej wzrokiem cały czas! Te chłopy to jednak łatwe do rozgryzienia są hihi. A potem ta zabawa w butelkę niczym z najlepszych czasów szkoły. Kai robi wszystko z premedytacją, aby sprowokować Maddie. Jego ego zapewne się raduje na widok zazdrosnej o niego dziewczyny. Jednak niech uważa bo kto mieczem wojuje ten od miecza ginie ^^ Maddie przeżyła dość nie przyjemne chwile podczas tej niewinnej zabawy z której ostatecznie wyszła zwycięsko ucierając nos Kaiowi. Ale! Nie byłby sobą gdyby nie chciał udowodnić sobie i Maddie, że to on ma rację. I cóż, w tym przypadku jednak miał ^^ Zapomniał o towarzyszącej mu atrakcyjnej Sophii i poleciał za Maddie. Już sam ten fakt powinien podbudować samoocenę naszej bohaterki :) Kai ma do niej słabość, w końcu sam wykonuje te pierwsze kroki ^^ Jego reakcje mówią same za siebie. Jeszcze chwila, a ten pewien siebie facet będzie jadł Maddie z ręki :) Mówiłam, że te chłopy to łatwe w samoobsłudze są? Hahaha ^^ Podsumowując ... obydwoje wpadli jak przysłowiowe śliwki w kompot. Lecz obydwoje są zbyt uparci, aby to przed sobą przyznać. Ale poczekamy! ^^

    Buziole :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten niespodziewany pocałunek z Kaiem, wywarł na Maddie takie wrażenie, że biedna z tego wszystkiego, aż zaspała na zajęcia, co przecież jej się dotychczas nie zdarzało. Czym wprawiła Paulę w spore zdumienie. Z tego wszystkiego Paula pomyślała, że Maddie się rozchorowała i bez zastanowienia pognała do niej z reklamówką lekarstw! Taka przyjaciółka to prawdziwy skarb. Niestety na przypadłość Maddie jedynym lekarstem jest pewien Niemiec, z którym za nic nie może dojść do porozumienia. Dziewczyna nie chcąc niczego ukrywać przed przyjaciółką postanowiła jej o wszystkim opowiedzieć, wprawiając przy tym Paulę w spory szok. Nawet ona czegoś takiego się nie spodziewała! W dodatku Maddie nie ma pojęcia, co z tym teraz zrobić. Biedaczka niedługo w końcu się wykończy z tego wszystkiego. Paula ma rację, że trzeba poczekać na rozwinięcie sytuacji i zbytnio się nie zamartwiać.
    Wspólne zakupy z Paulą to musi być niemały wyczyn, dlatego ogromnie podziwiam Maddie, że dała radę nadążyć za swoją szaloną przyjaciółką, której urodziny zbliżały się wielkimi krokami. Wprawiając ją tym samym w niemałą ekscytację. W przeciwieństwie do Maddie, która ogromnie obawiała się ponownego spotkania z Kaiem. Mimo że coraz bardziej za nim tęskniła.
    Czy Paula kiedyś przestanie mnie zaskakiwać? Ten kalendarz, który podarowała Maddie... Haha Tylko ona mogła wpaść na coś takiego, ale kto wie, może jeszcze ten podarunek okaże się niedługo bardzo przydatny. :D
    Impreza urodzinowa Pauli zaczęła się niezwykle udanie. Wszyscy zaproszeni goście świetnie się bawili. Może jedynie poza Maddie, która wciąż wyczekiwała pojawienia się Kaia. On jednak postanowił zasereować sobie gwiazdorskie wejście, a co więcej wcale nie przyszedł sam, co mocno przygnębiło Maddie. Dziewczyna zaczęła się mimowolnie porównywać z towarzyszącą piłkarzowi Sophią, uważając się za gorszą od niej, a co więcej zaczęła być o nią niewyobrażalnie mocno zazdrosna. Zwłaszcza gdy dowiedziała się, że to była dziewczyna Kaia. Nie wiedząc jak inaczej sobie ulżyć, postanowiła utopić swoje smutki w sporej ilości procentów, ale nawet to nie pomogło, bo jedyne co robiła to obserwowała tę dwójkę. Nie ma co Kai doskonale wiedział co zrobić, aby doprowadzić Maddie do szału.
    A potem jeszcze ta gra, która w założeniu Kaia miała pogrążyć Maddie, a obróciła się przeciwko niemu. Maddie wspaniale go urządziła, gdy opowiadała o swoim najlepszym pocałunku. Nie dała mu satysfakcji I tym razem to ona sprawiła, że zaczął szaleć z zazdrości. Co więcej ich kolejna gwałtowna sprzeczka doprowadziła do następnego pocałunku, którego obydwoje pragnęli. Działają na siebie niewyobrażalnie mocno i nie sądzę, aby potrafili to zmienić. Najwyższy więc czas na odnalezienie jakiegoś poszukiwania między sobą!
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  3. do ostatniejs ceny pasuje jak nic komentarz Pauli: Wciąż wyglądacie tak, jakbyście mieli zacząć uprawiać seks na oczach tłumu. Ten jeden raz... zaszaleli ale cóż :D choć nie mogą się dogadać, skaczą sobie do gardła to jednak ta chemia ich do siebie bardzo przyciąga, albo fizyka :D i co najważniejsze kalendarz adwentowy przyda się zdecydowanie szybciej niż Maddie myślała :D jej przyjaciółka dobrze ją zna i wie na co się przygotować, a raczej by przygotować przyjaciółkę :)

    OdpowiedzUsuń