środa, 11 listopada 2020

Siódmy

Londyn, 06.12.2020 r.

    Nieatrakcyjna. Nijaka. Brzydka. Gruba. Szara. Beznadziejna. Dokładnie tak się czułam spoglądając na zdjęcia Kaia i Sophii zamieszczone na jego instagramowym profilu. Do tej pory udawało mi się przezwyciężyć ciekawość. Wmawiałam sobie, że nie znajdę tam nic godnego zainteresowania, ale dziś coś we mnie pękło. Próbowałam zrozumieć, że się rozstali, że są jedynie przyjaciółmi, lecz spoglądając na te fotografie miałam zupełnie inne odczucie. Byłam zazdrosna, to jasne. Wpadłam w pułapkę zastawioną przez Niemca. Pragnęłam mieć go obok, pragnęłam czuć jego dotyk, pragnęłam go całować, pragnęłam go całego. Wczorajszy pocałunek jedynie spotęgował te doznania. Kai doskonale wiedział, co robi. Wciągnął mnie w siebie. Przepadłam. I nie potrafiłam się wydostać. Miałam sobie za złe, że tak łatwo dałam się podejść. Obiecałam sobie, że nie dam sobą manipulować, że żaden facet nie rozbudzi we mnie tak intensywnych uczuć. Chciałam być silna, niezależna i dumna. Kai przełamał na pół moje postanowienia. Byłam nielogiczna. Chciałam go, a jednocześnie próbowałam go odpychać. Chciałam go prowokować, igrać z nim, a jednocześnie podobało mi się to, jak on igra ze mną. Wściekła zacisnęłam pięści. Dlaczego nie usunął tych przeklętych zdjęć? Dlaczego zatrzymał słodkie komentarze od Sophii? Zirytowana warknęłam pod nosem. Dlaczego pocałował mnie po raz kolejny? Chciał udowodnić mi, jak słaba jestem w jego obecności. Jak łatwo da się mnie pokonać własną bronią. Przymknęłam powieki i opadłam na poduszki. Miałam wszystkiego dość. Miałam dość Kaia, jego gierek. A przede wszystkim miałam dość swoich pokręconych uczuć.

 
Londyn, 07.12.2020 r.

 Maddie, skup się, proszę! – błagalny głos Martina poniósł się echem po zapełnionym Starbucksie.
– Próbuję! – zapewniłam go, ale prawda wyglądała zgoła inaczej. Miałam dość. Nie potrafiłam przyswoić podstawowego materiału, a przeróżne tabelki, wykresy i cyferki śmigały mi przed oczami jak rozpędzony Kai na boisku. Ugh! Kolega zaproponował mi pomoc, z której z chęcią skorzystałam. Doskonale widział, że sobie nie radzę, dlatego wyciągnął dłoń. Chwyciłam ją, ale byłam beznadziejnym przykładem. Ekonomia biznesu nie była dla mnie. Po kilku bezowocnych miesiącach musiałam w końcu oswoić się z tą myślą. Jednak... Musiałam zacisnąć zęby i przebrnąć przez jeden semestr. Musiałam zaliczyć ćwiczenia oraz zdać egzaminy. Musiałam zadowolić rodziców. Potem skupię się na sobie i swojej przyszłości. Wiedziałam, że nie będą zadowoleni, że nie poprą moich decyzji, ale musiałam zacząć żyć dla siebie. Skupić się na budowaniu przyszłości, z której będę czerpać radość, a nie przeżywać katusze. Posłałam sympatycznemu okularnikowi uśmiech. – Jestem do niczego – Stwierdziłam. Martin pokrzepiająco poklepał mnie po ramieniu.
– Wcale nie! Po prostu... Ekonomia biznesu chyba ci nie leży...
– Delikatnie mówiąc – zaśmiałam się. – Mógłbyś jeszcze raz powtórzyć ostatni temat? – Zrobiłam błagalną minę. Blondyn pokręcił głową.
– Mogę cię o coś zapytać? – zabawnie zmarszczył brwi.
– T-tak – odparłam z wahaniem popijając Frappuccino. Martin uniósł kubek z tym samym napojem i upił łyk.
– Dlaczego zdecydowałaś się na ten kierunek, jeśli kompletnie cię nie kręci? Nie zrozum mnie źle, po prostu tego nie rozumiem – bezradnie rozłożył ręce.
– Powiedzmy, że wciąż szukam swojego miejsca w świecie – wyjaśniłam spuszczając wzrok. Nie znałam go na tyle, by zagłębiać się w rodzinne sprawy. Chłopak wyczuł, że nie powiedziałam mu całej prawdy, ale byłam wdzięczna za to, że nie drążył tematu.
– Przyjmuję takie wytłumaczenie – parsknął podstawiając mi pod nos skomplikowany wykres. Wyrzuciłam z głowy niepotrzebne myśli i w pełni skoncentrowałam się na jego słowach. Jeszcze miesiąc. Dam radę. Muszę dać!

 Londyn, 12.12.2020 r.

 
    Odrzuciłam zaproszenie rodziców na weekend. Wykręciłam się nawałem nauki. Zrozumieli i przestali naciskać. Chcieli, abym skupiła się na nauce, żebym nie poświęcała się niczemu innemu. Coraz bardziej bałam się ich reakcji, gdy przedstawię im swoją decyzję o rzuceniu studiów. Wiedziałam, że będą źli, że będą próbowali na mnie wpłynąć, że przedstawią swoje argumenty. Musiałam być twarda. Musiałam pokazać im, że wiem, co robię, że nie będę tego żałowała. Oby naprawdę tak było. Odwlekałam tę rozmowę, spotkanie z nimi, by dać sobie jeszcze trochę czasu. Obiecałam sobie, że wyjawię im prawdę po zaliczonej sesji. Paula otwarcie kpiła z moich korepetycji, ale od czasu do czasu towarzyszyła mi i Martinowi. Potrafiła rozładować napięcie i rzucić trafnym komentarzem. Chłopak tracił przy niej rezon, czego na początku nie potrafiłam zrozumieć. Później zauważyłam, że w obecności Pauli mniej się odzywa, mniej się śmieje. Stawał się nerwowy, drżały mu ręce, a na piegowatych policzkach pojawiały się rumieńce. Podzieliłam się z przyjaciółką swoimi spostrzeżeniami. Niechętnie, ale przyznała mi rację.
– Myślałam, że to na ciebie leci! – jęknęła. – To tobie zaoferował pomoc!
– Może liczył na to, że do mnie dołączysz – sugestywnie poruszyłam brwiami. Paula rzuciła we mnie poduszką. – To bolało! – Oburzyłam się.
– Jestem w związku! Mam już jednego blondyna, nie potrzebuję drugiego – powiedziała. – Swoją drogą przeprowadziłam mały eksperyment... – Zaczęła tajemniczo.
– Jaki? – spytałam przeglądając szafę. Szykowałyśmy się na babski wieczór w klubie. Potrzebowałam odskoczni od finansów, kredytów i podatków.
– Zapewne pamiętasz sytuację, gdy mały przyjaciel Kaia niespodziewanie urósł, kiedy...
– Stop, stop, stop! Nie chcę tego słuchać! – pisnęłam zasłaniając uszy. – Nie chcę wiedzieć, co zrobiłaś!
– Maddie! – Paula zrobiła smutną minę. – A tak się postarałam! Podziałało w mgnieniu oka!
– Naprawdę jestem pod wrażeniem – przyznałam. – Psychol – Wytknęłam jej język znikając w łazience. Przyjaciółka odpowiedziała mi posyłając buziaka w moim kierunku. Pokręciłam głową patrząc w lustro. Chciałam poczuć się dziś wyjątkowo.

 
Londyn, Norman's Coach & Horses, 12.12.2020 r.

 
    W sobotni wieczór w pubie panował niemiłosierny tłok. Na parkiecie było gęsto od ludzi, młode osoby splatały się ze sobą, kakofonia dźwięków rozbrzmiewała z każdej strony, zapach potu, dymu, alkoholu tworzył mieszankę wypełniającą całe wnętrze. Barmani mieli ręce pełne roboty, sprawnie podawali kufle z zimnym piwem oraz kolorowe drinki. Ludzie obcowali z muzyką, tworzyli swego rodzaju wspólnotę, odrywali się od codziennych problemów, od rzeczywistości. Zajęłyśmy znajomy stolik składając zamówienie. Usytuowane w kącie pianino stało samotnie, czekało aż jakiś śmiałek podejmie się zadania. Nie umiałam grać, ale lubiłam obserwować palce śmigające po klawiszach. Tuż obok znajdowała się mała scena do karaoke, gdzie aktualnie swoich sił próbowała para zakochanych. Odwróciłam wzrok rozkoszując się smakiem mocnego drinka. Zdecydowanie tego potrzebowałam.
– Zabawiłaś się już w stalkerkę? – Paula posłała mi pytające spojrzenie.
– Oczywiście, że tak – przyznałam. – I cholernie tego żałuję! Sophia jest pociągająca i ma większe cycki. To wystarczający powód do nielubienia jej?
– Myślę, że znalazłabyś ich jeszcze sporo – przyjaciółka zaśmiała się głośno. – Maddie, tylko się do niej nie porównuj! Kai lata za tobą, a nie za nią. To ciebie całuje, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja. Pamiętaj o tym – Próbowała mnie pocieszyć.
– Wiem o tym, ale mimo wszystko... Czuję się gorsza – westchnęłam obracając oszronioną szklankę.
– To że nie są już razem, powinno dać ci do myślenia – Paula z czułością dotknęła mojej dłoni. – A teraz, zanim mnie zabijesz, pozwól, że coś ci wyjaśnię...
– Czołem! – podskoczyłam w miejscu słysząc radosny głos Timo. Zamknęłam oczy i policzyłam do dziesięciu. Doskonale wiedziałam, kogo ujrzę po ich otworzeniu, więc zwlekałam. Do ostatniej chwili.
– Zamorduję cię z zimną krwią – powiedziałam witając się z Timo. Niemiec ucałował moje policzki. Obok niego dostrzegłam Kaia i nieznanego blondyna.
– Cześć, jestem Julian – przedstawił się uśmiechając się szeroko. Odwzajemniłam ten gest. – Ty musisz być Maddie – Wyszczerzył się zajmując miejsce obok mnie. Kai spiorunował go wzrokiem i przysunął sobie inne krzesło.
– Tak, to ja – potwierdziłam. – Jesteś...?
– Kolegą Timo oraz najlepszym przyjacielem tego nadętego buca – wskazał na Kaia, a ja wybuchnęłam głośnym śmiechem. Z miejsca go polubiłam! Havertz odburknął, po czym zajął się swoim drinkiem. Chwała mu za to! Wdałam się w rozmowę z sympatycznym Julianem. Dowiedziałam się o paru interesujących szczegółach oraz kompromitujących sytuacjach z udziałem Kaia. Timo podjudzał Juliana, na co my z Paulą reagowałyśmy chichotem.
– Julian jest uroczym blondynkiem! – stwierdziłam, kiedy poszedł skorzystać z toalety. – Jak może przyjaźnić się z tobą?
– Julian? Uroczy? – Kai parsknął zaciskając dłonie na krawędzi stołu.
– Uważaj, bo go rozwalisz, zazdrośniku! – Paula potargała jego włosy. Zgromiłam przyjaciółkę wzrokiem. Jeszcze jej nie wybaczyłam tego podstępu.
– Za dużo pijesz – Niemiec otaksował mój trunek potępiającym wzrokiem.
– Jestem studentką, wolno mi! – krzyknęłam. – Za to ty jesteś czynnym sportowcem, więc powinieneś odpuścić!
– Zdobyłem dziś zwycięskiego gola w wyjazdowym meczu, więc mam prawo do świętowania! – zaczął się bronić. Prychnęłam. Wiedziałam, że zdobył gola, bo Paula zmusiła mnie do oglądania tego spotkania. Kai błyszczał i rozdawał pierwsze karty, co dodatkowo działało mi na nerwy. Zbagatelizowałam jego słowa. Julian wrócił i opowiedział mi o początkach swojej przyjaźni z Kaiem. Kilka lat grali w jednym klubie, później otrzymali powołanie na mecze reprezentacyjne. Zżyli się ze sobą, stali się braćmi, pomimo braku pokrewieństwa. Z jego opowieści w mojej głowie tworzył się inny obraz Kaia. Bardziej ludzki.
– Maddie, jak ci się podoba kalendarz adwentowy od Pauli? – rzucił Timo stukając się ze mną piwem. Nie powinnam mieszać alkoholu, ale postanowiłam zaszaleć. Mój jutrzejszy kac będzie odpowiednią karą.
– Tylko ona mogła wpaść na taki pomysł!
– Ja też go dostałem – zaśmiał się na cały głos. – Bardzo to pożyteczne i przyjemne – Cmoknął swoją dziewczynę w nos.
– O czym mówicie? – zainteresował się Kai.
– O kalendarzu adwentowym z prezerwatywami – wyjaśniła Paula. Julian zaniósł się głośnym śmiechem. Havertz posłał w jej stronę zdumione spojrzenie.
– Maddie chyba się nie przyda – oznajmił kpiąco. W jednej chwili zalała mnie fala złości.
– Och, czyżby? – zironizowałam. – Może powinnam odpowiednio odwdzięczyć się Martinowi za udzieloną pomoc... Paula, co o tym sądzisz? Havertz napiął szczękę.
– Paula, dlaczego mi nie dałaś takiego prezentu? Podziękowałbym Sophii za to, że mnie odwiedziła – odbił piłeczkę.
– Palant – syknęłam. Uśmiechnął się zwycięsko doprowadzając mnie do szału.
– Czas rozładować napięcie! Kai, idziesz ze mną? – Julian wskazał na scenę do karaoke. Mój największy wróg z ochotą poderwał się z niewygodnego krzesła. Rozdziawiłam usta. Naprawdę mają zamiar śpiewać?! Powinnam zatkać uszy, zanim będzie za późno.
– Na zgrupowaniach robią to samo! Jakoś to przeżyjesz – zapewnił mnie Timo. Miałam, co do tego wątpliwości, jednak z zainteresowaniem śledziłam ich poczynania. Nie zastanawiali się nad wyborem piosenki. – Zawsze to samo – Jęknął. Drgnęłam, kiedy usłyszałam ich pijackie, donośne głosy. Skądś znałam tę melodię... – To niemiecki rap – Dodał widząc moją minę. Och, wiedziałam, że był to niemiecki rap. Ta sama piosenka rozbrzmiewała w jego samochodzie, gdy próbował mnie uciszyć. Mrowienie na całym ciele było doskonałą reakcją na wspomnienie naszego pocałunku. Niech ten bezczelny Niemiec smaży się w piekle! Niech diabły wbiją mu w tyłek swoje widły!
– Le-le-leg, le, le, le...! – zawył Julian, czym doprowadził mnie do płaczu.
– Le-le-le-leg, le, le, le...! – zawtórował mu Kai. Zakryłam usta dłonią, ale śmiech wstrząsnął moim ciałem. Otarłam łzy z policzków, kiedy ich wspaniały występ dobiegł końca.
– Jestem pod wrażeniem – przyznałam. – Oczywiście twoich umiejętności, Julian – Uściśliłam. Ukłonił się szarmancko. Odstawiłam na stolik pusty kufel po piwie i ruszyłam na parkiet. Kai odprowadził mnie wzrokiem. Odrzuciłam włosy na bok i wtopiłam się w tłum. Muzyka dawała przyjemne wibracje, a ja dałam się ponieść. Poczułam na ciele mocny uścisk szybciej niż zakładałam. Zakręciłam biodrami perfidnie ocierając się o krocze Kaia. Wstrzymał oddech odwracając mnie ku sobie. Przede mną malowało się jego wściekłe oblicze. – Co próbujesz mi udowodnić? – Wyszeptałam igrając z nim. Nie odpowiedział. Nachylił się drażniąc mnie swoim oddechem. – Kai... – Wyjąkałam szukając jego ust. Były moją zgubą.
– Chciałabyś, prawda? – mruknął. – Niestety musisz obejść się smakiem – Warknął. Zmierzyłam go nieprzyjemnym spojrzeniem.
– W twoich snach, Havertz! – odpyskowałam. – To ty pragniesz mojego dotyku na swoim ciele – Dodałam. Śmiałym ruchem dłoni przejechałam po napiętym materiale jego dżinsów. Oblizałam usta oddalając się. Byłam z siebie dumna. Nie ze mną te numery! Zostawiłam go na parkiecie, samego, ze zwieszonymi ramionami. Musiałam się uspokoić. Powstrzymać emocje. Unormować oddech. I zdradzieckie, przeokropne serce.


***

Witam! 

Cześć, Julian! 






(Ta piosenka jeszcze powróci 😂)

Pozdrawiam ;*

3 komentarze:

  1. Uwielbiam tą piosenkę ^^
    Ech, Maddie popełniła błąd jaki zapewne popełniłaby każda kobieta na jej miejscu. Postanowiła prześledzić konto Kaia i podobijać się osobą Sophii na niektórych zdjęciach, które pozostały nienaruszone. Chyba każdy zastanowiłby się dlaczego Havertz tych fotek nie usunął i wysunął by wiadome wnioski. Ale niestety jego zachowanie przeczy każdej podobnej teorii ^^ Co nie zmienia faktu iż Maddie zaczęła niepotrzebnie porównywać się z Niemką automatycznie stawiając się na gorszej pozycji. Ale hej! Gdyby Sophia była aż taka idealna to "pan idealny" Kai Havertz nadal by z nią był, a nie obśliniał podłoża na widok Maddie. Nawet gdy dziewczyny były w tym samym pomieszczeniu nie spuszczał swojego wzroku z Angielki! Oj Maddie, dodaj dwa do dwóch i się nie dołuj :) Może i dziewczyna odkryła, że leci na Niemca, ale prawda jest taka, że działa to we dwie strony ^^ Zachowanie Kai'a mówi samo przez się!
    Martin postanowił pomóc Maddie w nauce. Jej słabość do tego kierunku jest chyba zbyt widoczna, a może rzeczywiście miał nadzieję na widok Pauli w pobliżu. Niech to tylko Timo się dowie! Biedny chłopak nie będzie miał na karku jednego, a dwóch Niemców ^^ Jakby same korepetycje z Maddie nie były wystarczającą katorgą xD Niech ona rzuci te studia w cholerę bo nie wykończy jedynie siebie, ale i wszystkich wokół ^^
    Kolejny już wypad Maddie i Pauli do pubu mógł zakończyć się tylko w jeden sposób. Przecież Paula i Timo są nierozłączni, tak samo jak Timo z Kai'em ... więc summa summarum cała czwórka i tak jest na siebie skazana ^^ Ale! Tym razem do zacnego grona dołączył najlepszy przyjaciel Kai'a, który okazał się być sympatyczną osobą, kolejną, która przedstawiła Maddie inny obraz Niemca. Jestem pewna, że kiedyś uda się jej poznać prawdziwe oblicze piłkarza i będzie tym zachwycona :) Na razie jednak nie szczędzą sobie docinek, będąc pewnymi wzajemnej zazdrości. No cioły jedne! Doskonale widzą, że to drugie jest zazdrosne, sami czują zazdrość, więc czemu zachowują się jak typowe blondynki zamiast coś z tym zrobić? ^^ Grają w jakąś dziwną grę zamiast rzucić się sobie w ramiona, o czym obydwoje marzą. Już ja tam swoje wiem!
    Występ Kai'a i Juliana na pewno był epicki, chociaż jestem pewna, że trudno było by go przeżyć bez procentów hihi ^^ Maddie nie pochwaliła drugiego i znów podniosła mu ciśnienie. W ich rywalizacji cały czas utrzymuje się remis, choć obydwoje starają się ze wszystkich sił wyjść zwycięsko z każdej konfrontacji. A prawda jest taka, że obydwoje są na przegranych pozycjach xD
    Buziaki :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  2. uuu ile emocji, ile napięcia :D to cud, że nie poszli do klubowej toalety, na prawdę! ale do tego i tak jeszcze dojdzie i to całkiem przypadkiem, coś tak czuję :D już nie wytrzymają i dopiero zaczną sie schody... bo na pewno nie bedzie pięknie i kolorowo, jakby się wydawało... wtedy będzie istne szaleństwo i karuzela emocji xd czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Maddie nie wytrzymała i postanowiła prześledzić wspólne zdjęcia Sophii i Kaia, ogromnie się nimi w konsekwencji dołując. Mimo że przemawiała przez nią ogromna zazdrość, Maddie absolutnie nie powinna się czuć gorsza od Sophii. Przecież niczego jej nie brakuje, jest piękną młodą kobietą, a reakcje Kaia są na to niezbitym dowodem. To właśnie Sophia nie ma z nią szans, jeśli chodzi o uzyskanie względów u Niemca. Gdyby było inaczej dalej byliby szczęśliwie zakochaną parą, a on nie szukałby na każdym możliwym kroku sposobów, aby zbliżyć się do Maddie, czy zrobić jej na złość.
    Ogromnie się cieszę, że Maddie postanowiła się odważyć i zrezygnować z obecnego kierunku studiów. Oby wytrwała w tym postanowueniu, a jej rodzice okazali się wyrozumiali i zrozumieli jej decyzję. Same korepetycje z Martinem wyraźnie pokazują, że ekonomia nie jest dla Maddie. Ona zupełnie tego nie czuje. Po co się więc męczyć i marnować szansę na wykazanie w innej dziedzinie?
    Swoją drogą w życiu bym nie przypuszczała, że Martinowi może podobać się Paula! Ja także obstawiałam, że to Maddie wpadła mu w oko, a tu taka niespodzianka. Niestety Martin musi się pogodzić z faktem, że serce Puli jest od dawna zajęte i nie ma u niej szans. Oby to zauroczenie szybko mu przeszło.
    Paula podstępem wyciągnęła Maddie na imprezę, nie informując jej, że pojawi się na niej również Kai. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo dzięki temu Maddie poznała Juliana, który okazał się bardzo sympatyczny. Dziewczyna szybko znalazła z nim wspólny język ku zazdrości Kaia, ale dobrze mi tak. Przynajmniej Maddie odegrała się na nim z Sophię i te wszystkie uszczupliwe komentarze. Poza tym Julian może być całkiem dobrym źródłem informacji  do poznania zupełnie innej strony Kaia. W końcu to jego najlepszy przyjaciel. Ich występ karaoke rozbawił mnie do łez. Oby więcej takich! A potem między Maddie a Kaiem znowu zrobiła się gorąco. To jak oni na siebie działają... kiedy w końcu przestaną się obydwoje oszukiwać i coś z tym zrobią? :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń