niedziela, 13 grudnia 2020

Dziewiąty

 Dover, 26.12.2020 r.


    Boxing Day powoli dobiegał końca. Nigdy nie byłam zwolenniczką tego święta, nie potrafiłam zrozumieć jego fenomenu. Kiedy zjedliśmy resztkę świątecznych potraw, udałam się do ogrodu, który od zawsze był moim azylem, schronieniem przed wścibskimi oczami ciekawskich sąsiadów. Strzepałam śnieg z huśtawki i usiadłam na niej 
z westchnieniem ulgi. Lekko skrzypnęła pod moim ciężarem, jednak nie przeszkodziło mi to w jej delikatnym rozhuśtaniu. Ciaśniej opatuliłam się szalikiem i wypuściłam z ust mroźne powietrze. Dziękowałam, że w tym roku nie odwiedziła nas dalsza rodzina. Nie zniosłabym kolejnych sztucznych uśmiechów i udawanego entuzjazmu. Jeszcze wczoraj wydawało mi się, że znalazłam spokój, dziś miałam wrażenie, że się duszę. Nie nadążałam za sobą, swoim postępowaniem, myślami, które z każdym dniem coraz bardziej ciążyły mi w głowie. Pragnęłam, aby zniknęły, by dały mi spokój. Niestety nie było to takie proste. Ośnieżony ogród dawał mi przyjemne ukojenie. Tata zadbał o każdy szczegół. Podświetlany renifer patrzył na mnie przyjaźnie. Uśmiechnęłam się w duchu, bowiem przypominał mi o radosnym i beztroskim dzieciństwie. O latach bez problemów, gdy w każdej sytuacji udawało się znaleźć sensowne rozwiązanie. Teraz odnosiłam wrażenie, że wszystko robiłam źle, stawiałam kroki nie tam, gdzie trzeba. Irytacja ogarnęła mnie całą. Myśl, która wczoraj spadła na mnie znienacka nie pomagała, wręcz przeciwnie, zasiała zamęt i spustoszenie. Niechętnie musiałam przyznać sama przed sobą, że zakochałam się w tym irytującym Niemcu. Doprowadził do tego, sprawił, że straciłam grunt pod nogami. Po raz setny spojrzałam na zdjęcie, które mi przesłał. Co chciał tym osiągnąć? Przeklęty palant. Mimowolnie zerknęłam na wynik meczu. Chelsea wygrała wyjazdowy mecz z Arsenalem, a Kai został bohaterem tego spotkania. Zdobył zwycięskiego gola dając drużynie pierwsze miejsce w tabeli. Pieprzony dupek.
Nie jest ci zimno? – zadrżałam usłyszawszy głos taty. Usiadł obok mnie i przykrył nas puchatym kocem. Kąciki moich ust momentalnie powędrowały w górę.
Nie – odparłam. – Ale ciepłym kocem nie pogardzę – Zaśmiałam się.
Szkoda, że nie zostaniesz z nami dłużej, ale rozumiem twoją decyzję – powiedział. – W końcu egzaminy zbliżają się wielkimi krokami!
Tak, masz rację – przyznałam zaciskając zęby. – Muszę się odpowiednio przygotować.
– Maddie, na pewno masz wszystko w małym paluszku – pogłaskał mnie po głowie. – Jesteśmy z ciebie dumni – Czule pocałował mnie w czoło, po czym zostawił mnie ze swoimi myślami. Cholera jasna! Jak miałam odebrać im tę radość?
 Po raz kolejny znalazłam się w rozsypce.


Londyn, 22.01.2021 r.


    Piątek, dwudziesty drugi dzień stycznia, nowego, pełnego wyzwań roku. Wiedziałam, że zapamiętam każdy moment tego dnia, każdą sekundę, minutę, godzinę. Ostatni dzień semestru, ostatni dzień egzaminów. Egzaminów, do których nauka pochłonęła doszczętnie mój wolny czas. Wertowałam grube tomiszcza, szybko zapisane notatki, zawracałam głowę Martinowi. Robiłam absolutnie wszystko, by zdać, by udowodnić samej sobie, że dam radę. Pani profesor prowadząca ćwiczenia dotyczące finansów i giełd widząc moje postępy musiała dopuścić mnie do egzaminów. Nie spełniła swojej groźby, choć nie było jej to na rękę. Jawnie wyraziła swoje zdziwienie i powiedziała, bym nie oczekiwała cudów. Nie chciałam cudów. Po upływie godziny, która była najgorszą godziną w moim życiu uszczęśliwiona opuściłam salę. Odszukałam wzrokiem Paulę. Blondynka posłała w moją stronę błagalne spojrzenie. Parsknęłam śmiechem dostrzegając stojącego obok Martina. Piegowaty chłopak doskonale wiedział, że Paula jest w związku, ale nie tracił nadziei. Podbiegłam do przyjaciółki i mocno ją uściskałam.
Zdałam! – pisnęłam. – Zdałam, zdałam, zdałam!
Imbecylku, zrozumiałam za pierwszym razem! – krzyknęła. – Ale serdecznie ci gratuluję! Teraz z czystym sumieniem możesz rzucić ten przeklęty kierunek! A ja razem z tobą! – Dodała. Zmarszczyłam czoło.
O czym ty mówisz, kretynko?
Chyba nie sądziłaś, że zostanę na tym Uniwersytecie bez ciebie? – popukała mnie w czoło. – Gdzie ty, tam i ja!
Zwariowałaś – podsumowałam i odwróciłam się w kierunku Martina. Chłopak słysząc słowa Pauli skurczył się w sobie. Prawie zrobiło mi się go żal. – Martin… Nawet nie wiem, jak mam ci dziękować! – Zaczęłam.
Daj spokój, Maddie. Dla mnie to nie był żaden problem. Cieszę się, że mogłem ci pomóc – powiedział uśmiechając się delikatnie.
Będę twoją dłużniczką na wieki – zapewniłam go. Spojrzał tęsknie na Paulę. – W granicach rozsądku, oczywiście – Dopowiedziałam. Zmarkotniał w jednej sekundzie. – Powodzenia, Martin! Będziemy w kontakcie! Chłopak kiwnął głową i oddalił się.
Dlaczego musiał zakochać się akurat we mnie? – spytała Paula.
Na zakochanie nie ma rady – warknęłam. Przyjaciółka uśmiechnęła się pod nosem, ale nie skomentowała moich słów. Byłam jej za to wdzięczna. – Robię dziś imprezę stulecia!
Na taką wiadomość czekałam od początku!


    Nie widziałam Kaia od czasu mojej wizyty w jego domu. Nie było nam po drodze. Ja byłam pochłonięta nauką, on treningami i meczami. Nie wiedziałam, czy to dobrze, czy źle. Miałam nadzieję, że celowo nie unikał mojego towarzystwa. Tęskniłam za nim. Tęskniłam za przenikliwym spojrzeniem, którym mnie obdarzał, gdy byliśmy we dwójkę, tęskniłam za jego mocnym i stanowczym uściskiem, tęskniłam za jego dogryzaniem, za tym, że doprowadzał mnie do szału. Tęskniłam za jego męskim zapachem, za jego namiętnymi 
i agresywnymi pocałunkami, którymi dawał mi do zrozumienia, że mnie chce. Impreza na zakończenie pierwszego, a zarazem ostatniego semestru na London Metropolitan University była doskonałą okazją do tego, by zobaczyć go ponownie. Nie miałam pewności, czy się pojawi, czy zignoruje moje zaproszenie. Żyłam w przekonaniu, że zjawi się w moim mieszkaniu wraz z Paulą i Timo. Nie zniosłabym, gdyby stało się inaczej. Nie poznawałam samej siebie. Jeszcze kilka tygodni temu stroniłam od jego towarzystwa, a teraz łaknęłam jego bliskości niczym tlenu. Rozpięłam górne guziki koszuli, by wyeksponować dekolt. Drgnęłam, kiedy usłyszałam długo oczekiwany dzwonek. Otworzyłam drzwi czując, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi.
Oto jesteśmy! Z alkoholem i zamiarem dobrej zabawy! – Paula wkroczyła do mojego mieszkania jak do siebie.
Cześć, Maddie – Timo objął mnie mocno. – Cieszę się, że masz to już za sobą – Poczochrał mnie po włosach.
Ja tak samo! Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak mi ulżyło – posłałam mu uśmiech.
Mogę się tylko domyślać – mrugnął rozlewając alkohol. Kai stał w progu.
Wchodzisz? – rzuciłam robiąc mu przejście.
Żeby sprawdzić, czy twoje mieszkanie jest strefą wolną od pająków? – zapytał. Zaśmiałam się głośno chcąc rozładować kumulujące się we mnie napięcie.
Tym razem nie – odpowiedziałam przepuszczając go. Puścił mi oczko.
Za Maddie! Za koniec studiów! – Paula wzniosła toast. Duszkiem wypiłam tequilę. Poczułam przyjemne mrowienie i ciepło. Rozsiedliśmy się w salonie pogrążając się w rozmowie o wszystkim i o niczym. Nasze głośne śmiechy przecinały się ze sobą, napięta atmosfera znalazła ujście. Nareszcie czułam się wolna. Czas mijał, muzyka wystukiwała szalony rytm, w którym się zatraciliśmy. Alkohol lał się strumieniami, ale tego właśnie potrzebowaliśmy. Odprężenia. Zrelaksowania się. Cieszyłam się ich obecnością. Paula była moją przyjaciółką, wspierała mnie na każdym kroku, a nawet zdecydowała się podążyć za mną, by nie zostawić mnie samej. Timo dbał o mnie jak o młodszą siostrę, a Kai był Kaiem. Kaiem, w którym byłam zakochana. Zbagatelizowałam szum w głowie i udałam się do kuchni po szklankę wody.
Nareszcie mamy chwilę dla siebie – podskoczyłam w miejscu słysząc głos Niemca.
Nie prosiłam o nią – zachichotałam odwracając się do niego. Jego bliskość mnie ekscytowała.
Wiem, że nie spędziłaś sylwestra z Martinem – zmierzył mnie czujnym spojrzeniem. – Chciałaś, żebym był zazdrosny? – Zbliżył się.
Nie – odpowiedziałam oddychając ciężko. Jedyne czego chciałam w tym momencie, to tego, aby pozbawił mnie ubrania. – A ty jak przywitałeś nowy rok? Tylko nie mów, że z Sophią, bo w to nie uwierzę! – Palnęłam bez zastanowienia. Kai uśmiechnął się kpiąco.
Sądzisz, że aż tak dobrze mnie znasz? – rzucił zaczepnie.
Nie twierdzę tego. Ale znam cię na tyle, by wiedzieć, że powiedziałbyś mi to, tylko po to, żeby mnie wkurzyć – prychnęłam. – Wracamy? – Mijając go niewinnie się o niego otarłam. Wstrzymał oddech, co uznałam za mały sukces. Cholera jasna! Chciałam go. Czas przyspieszył.


    Chyba zostaliśmy sami, Osiołku – mruknął kończąc wysokoprocentowego drinka.
Nie, chyba… Na pewno – stwierdziłam przysuwając się bliżej niego. Drgnął, ale nic nie powiedział.
Masz na coś ochotę? – spytał rozglądając się wkoło w poszukiwaniu alkoholu.
Na ciebie – odrzekłam. Na jego twarz wpłynął dumny uśmieszek. – Jesteś cholernie seksowny – Powiedziałam. Dopiłam kolorowego drinka i wpełzałam mu na kolana. Usiadłam na nim okrakiem i zmysłowo poruszyłam biodrami. Spiął się. – Zajmiesz się mną? – Otarłam się o niego. Zaczęłam składać pocałunki na jego szyi, moja dłoń powędrowała w dół. Ostudził moje zapędy. – Nie powstrzymuj mnie! Ściągnij koszulkę – Poprosiłam podwijając ją w górę. Musiałam dotknąć tego brzucha, tych mięśni. Teraz, zaraz, natychmiast!
Mówiłem ci, że przyjdzie taki dzień, w którym będziesz o to błagać – zaśmiał się bezczelnie, ale spełnił moją prośbę.
Przestań pieprzyć – przygryzłam płatek jego ucha.
Jeszcze nie zacząłem – odparł. – Ale kiedy to zrobię, będziesz skomlała o więcej – Poinformował mnie. Fala gorąca uderzyła w moje ciało.
Więc zrób to! – nakazałam pozbywając się koszuli. Kai zawiesił wzrok na moich piersiach zakrytych czarnym, koronkowym stanikiem.
Wiesz, że nie jestem gentlemanem, prawda? Nie przeszkadza mi to, że jesteś pijana i nie będę miał skrupułów przed pójściem z tobą do łóżka, gdy jesteś w tym stanie – uprzedził mnie mocując się z zapięciem.
Pieprz mnie, Kai – wymamrotałam. Pragnęłam go całą sobą. Wstał, objął moje pośladki dłońmi i skierował się w stronę pokoju. Po omacku błądziłam rękami po jego ciele, badałam jego fakturę, kształt, reakcję. Rzucił mnie na łóżko, po drodze pozbył się swoich podziurawionych dżinsów. Stał przede mną w samych bokserkach, a ja płonęłam. Uśmiechnął się dołączając do mnie. Przyciągnęłam go do siebie i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Eksplodowałam. Później jego usta były wszędzie, dotykały każdej krzywizny, każdej wypukłości na moim ciele. Byłam naga i bezbronna, łaknęłam jego bliskości, jego dotyku. Kai pociągał mnie, jak żaden inny mężczyzna. Całowaliśmy się do utraty tchu, walczyliśmy o dominację, gryźliśmy swoje wargi. Wcisnął się pomiędzy moje kolana, rozchylił je jednym ruchem.
Jak mam cię pieprzyć? – wycharczał ledwo nad sobą panując.
Mocno – wystękałam. Kiwnął głową spełniając moją prośbę. Przed moimi oczami wybuchły fajerwerki. Poruszał się we mnie agresywnie i ostro, nie tracił sił. Szybko poddałam się jego rytmowi, pozwoliłam mu przejąć nade mną kontrolę. Nasze gorące oddechy mieszały się ze sobą, spocone ciała uderzały w siebie. Ten seks był mocny, pełen zmysłowych jęków, okrzyków spełnienia, śladów paznokci na jego umięśnionych plecach. Zawładnęła nami namiętność.


Londyn, 23.01.2021 r.


    Z nieprawdopodobnym wysiłkiem otworzyłam ociężałe powieki. Zamrugałam nimi kilkakrotnie, ale dziwne otępienie nie ustępowało. Moja głowa pulsowała, ból zdawał się ją miażdżyć. Potarłam skronie, jednocześnie poczułam znajome, nieprzyjemne ssanie 
w żołądku. Przełknęłam ślinę z trudem przypominając sobie wczorajszą noc. Otrzeźwienie przyszło w jednej sekundzie. Kai i ja. Kai i ja razem. Seks. Jęknęłam głucho wtulając twarz w poduszkę. Pachniała nim. Byłam taka głupia! Igrał ze mną od samego początku, prowokował, aż w końcu dostał to, czego chciał. A raczej ja mu to dałam! Podałam mu się na tacy tracąc do siebie resztki jakiegokolwiek szacunku. Drgnęłam słysząc dobiegającą z kuchni krzątaninę. Patrząc na pustą połowę łóżka myślałam, że opuścił mnie w środku nocy. Walcząc ze sobą, po upływie paru minut wstałam z łóżka. Założyłam na siebie bieliznę i byle jaką koszulkę. Czmychnęłam do łazienki, żeby poprawić swój wygląd. Byłam w opłakanym stanie! Szybko umyłam zęby, przemyłam twarz i rozczesałam potargane włosy. Teraz byłam gotowa stawić mu czoła! Dziarskim krokiem ruszyłam do kuchni. Kai siedział przy stole, w samych bokserkach. Na mój widok uśmiechnął się kpiąco i upił łyk kawy.
Co ty tutaj robisz? – spytałam swobodnie. – Nocowałeś tutaj? – Próbowałam udać głupią. Dla większego efektu zmarszczyłam czoło i w zdziwieniu uniosłam brwi.
Nie udawaj – parsknął. – Nie uwierzę, jeśli powiesz, że nic nie pamiętasz! – Powiedział pewnie, odkładając kubek na stół.
Co mam pamiętać? – dalej brnęłam w to bagno.
Mam ci przypomnieć? – rzucił wstając. Nie pragnęłam niczego innego, jednak musiałam zachować zimną krew. – Maddie… – Miękki ton jego głosu spowodował wstrząs. Goła, umięśniona klata niczego nie ułatwiała. Odwróciłam się chcąc ukryć żar na policzkach. – Chyba sama już do tego doszłaś… Ale raz, a nie kilka, tak jak ubiegłej nocy – Wymruczał stając za mną. Moje serce biło nienaturalnie szybko, czułam, że zaraz rozerwie mi pierś. Westchnął i przyparł mnie do blatu. Jego gorący oddech łaskotał mnie w szyję.
Kai… – jęknęłam. – Odsuń się – Poprosiłam.
Znowu o coś mnie prosisz… Podoba mi się to – oznajmił niezwykle pewny siebie. Spięłam się cała, gdy jego dłoń zaczęła gładzić mój brzuch. – Kai! – Warknęłam. – Twój przyjaciel chyba się obudził – Powiedziałam ironicznie. Nie odpowiedział, docisnął mnie do siebie jeszcze bardziej. Między nami nie było przestrzeni.
A ty zrobiłaś się bardzo wilgotna – mówiąc to bezceremonialnie wtargnął dłonią pod moją dolną bieliznę. Zacisnęłam piąstki na krawędzi blatu. Kai był chodzącym ogniem, potrafił rozpalić mnie jednym dotykiem. Nie sprzeciwiałam się, znów dałam mu nad sobą władzę. Obrócił mnie ku sobie, osuwając się na kolana. Spojrzał na mnie, a jego dzikie spojrzenie spowodowało, że pozwoliłam mu na wszystko. Jego dłoń, palce, rozpalone usta… Znów byłam jego, cała. Znów dałam mu satysfakcję, znów widziałam ten dumny uśmieszek, gdy w przypływie rozkoszy wykrzykiwałam jego imię. Kai był moją zgubą. Ale… Chciałam jej. Chciałam jego. Chciałam go czuć, chciałam go dotykać. Chciałam przeżywać te stany tylko z nim. Szarpnęłam go za włosy, ekstaza wypełniła mnie całą. Zatraciłam się w nim, całkowicie, bez reszty. Należałam do niego.


***

Witam! 

Wreszcie dostali to, o czym marzyli
 od dłuższego czasu ^^ 




Pozdrawiam ;*

2 komentarze:

  1. Święta powoli dobiegły końca racząc Maddie mieszanymi odczuciami. Z jednej strony cieszyła się z powodu Bożonarodzeniowej magicznej atmosfery oraz czasu spędzonego z rodzicami, z kolei ta bardziej irytująca strona nie dała jej zapomnieć o studiach oraz o Kaiu, który wywołał u niej dość niespodziewane uczucia z którymi ni jak nie potrafi sobie poradzić. W końcu to TEN Kai! Ten, który doprowadza ją do szału i traktuje jako wroga największego - nie licząc momentów gdy wpycha jej język do ust ^^ Więc co z tym fantem zrobić? Co tak na prawdę Kai do niej czuje? Nie dziwię się, że Maddie ma totalny mętlik w głowie. A jakby tego było mało ciąży na niej ogromna presja związana z egzaminami oraz oczekiwania nieświadomych rodziców. Ale Maddie to twarda babka i dała sobie ze wszystkim radę! Co sobie obiecała to wykonała! Poświęciła wiele czasu, aby przygotować się odpowiednio do tego koszmarnego dnia i na całe szczęście zdała wszystko. Brawo :) Teraz nie pozostaje nic innego jak świętować! Ciekawi mnie jednak jej kolejny krok związany z przyszłością. A co najważniejsze ... rozmowa z rodzicami. Bo wsparcie przyjaciółki już ma! Oj ta Paula, przyjaźń przyjaźnią, ale miała w tym porzuceniu studiów własny interes ^^ Chyba jedyną osobą, która nie była tego dnia wystarczająco zadowolona był Martin, który dość pechowo zauroczył się w naszej wariatce. Niestety, serce nie sługa. Pauli pisany jest tylko i wyłącznie Timo!
    Zdane egzaminy wręcz prosiły się o odpowiednie opicie :) W końcu to czas świętowania i totalnego luzu po tylu dniach wyreczeń! Maddie zaprosiła do siebie Paulę, Timi oraz Kai'a, który mógł być tym zaskoczony, lecz odmówić sobie nie mógł czasu spędzonego w jej towarzystwie. Już ja swoje wiem! W końcu tak długo się nie widzieli. Jestem pewna, że sam był tym podekscytowany ^^ Cała czwórka stworzyła paczkę bardzo dobrych znajomych. Gdyby tylko Kai i Maddie otworzyli się na swoje uczucia to mogliby spokojnie chodzić na podwójne randki ... chociaż czyż nie robią tego od pół roku? ^^ Wszyscy się ze sobą dogadują (języki Kai'a i Maddie w szczególności ^^) oraz dobrze czują się w swoim towarzystwie. Nie dziwne więc, że impreza była udana :) Maddie puściła wszelkie hamulce chcąc odreagować ostatni stres. Alkohol alkoholem, ale to wcale nie skutek tego co się potem podziało ^^ Przecież oni pomiędzy słowami takie aluzje sobie rzucają, że to aż dziwne że tyle czasu musieli czekać na przekroczenie ostatniej granicy. Procenty pomogłoby im postawić ten ostateczny krok, który doprowadził do eksplozji emocji i doznań. Każde z nich dostało to czego chciało od samego początku :P Kai może zgrywać pewnego siebie bad boy'a ale prawda jest taka, że gdyby to była inna dziewczyna to by ją z kolan zrzucił ^^ Ale to Maddie! A Maddie jest dla niego inna niż inne mimo że jeszcze sam się do tego nie przyznał. Podświadomie marzył o poznaniu zapachu jej pościeli ^^ Po za tym, gdyby zależało mu tylko na zaliczeniu jej i udowodnieniu jej słabości to w nocy bądź rano by wyszedł, a nie krzątał po jej kuchni jakby był u siebie. A potem jeszcze zaserwował jej poranek pełen wrażeń ^^ Oj wpadłeś Havertz jak śliwka w kompot! Oczywiście Maddie ma mętlik w głowie bo nadal nie wie co tak na prawdę czuje Kai, a jego zachowanie wcale tego nie ułatwia. Najwyższa pora, aby wyciągnąć karty na stół bo nie jeden piegowaty Martin po tym świecie chodzi i jak się piłkarz nie ogarnie ze swoimi uczuciami to różnie może być :P
    PS. Ciekawi mnie reakcja Pauli ^^

    Buziaki! :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  2. powiem tak - dziewczyna ma mętlik w głowie i jest to bardzo zrozumiałe, zwłaszcza jak na chwilę obecną robi coś w czym się w ogóle dobrze nie czuję, takie coś sprawia, że nie mamy najmniejszej ochoty wkładać w to wszystko całej siebie... a rodzice wcale jej w tym wszystkim nie pomagają, fakt jest na kierunku, który oni popierają, ale czy jakby była na innym to by nie byli z niej tacy dumni? tam też trzeba się dużo uczyć, trzeba się wybić. A jestem przekonana, ze Maddie jeszcze nie raz pokaże się z takiej strony, że rodzicom jedynie duma może uszami wychodzić... do tego mamy w końcu upragnione spotkanie na szczycie :D alkohol w końcu sprawił, że poszli na całość, choć po scenie porannej można powiedzieć, że po pijaku i na trzeźwo, W sumie tego można było się spodziewać i jestem ciekawa co będzie dalej, czy nadal będą zachowywać się tak jak zachowują? będą ukrywać przed innymi, a spotykać się w najmniej oczekiwanych miejscach?

    OdpowiedzUsuń