Dover, 26.12.2020 r.
Boxing
Day powoli dobiegał końca. Nigdy nie byłam zwolenniczką tego
święta, nie potrafiłam zrozumieć jego fenomenu. Kiedy zjedliśmy
resztkę świątecznych potraw, udałam się do ogrodu, który od
zawsze był moim azylem, schronieniem przed wścibskimi oczami
ciekawskich sąsiadów. Strzepałam śnieg z huśtawki i usiadłam na
niej z
westchnieniem ulgi. Lekko skrzypnęła pod moim ciężarem, jednak
nie przeszkodziło mi to w jej delikatnym rozhuśtaniu. Ciaśniej
opatuliłam się szalikiem i wypuściłam z ust mroźne powietrze.
Dziękowałam, że w tym roku nie odwiedziła nas dalsza rodzina. Nie
zniosłabym kolejnych sztucznych uśmiechów i udawanego entuzjazmu.
Jeszcze wczoraj wydawało mi się, że znalazłam spokój, dziś
miałam wrażenie, że się duszę. Nie nadążałam za sobą, swoim
postępowaniem, myślami, które z każdym dniem coraz bardziej
ciążyły mi w głowie. Pragnęłam, aby zniknęły, by dały mi
spokój. Niestety nie było to takie proste. Ośnieżony ogród dawał
mi przyjemne ukojenie. Tata zadbał o każdy szczegół. Podświetlany
renifer patrzył na mnie przyjaźnie. Uśmiechnęłam się w duchu,
bowiem przypominał mi o radosnym i beztroskim dzieciństwie. O
latach bez problemów, gdy w każdej sytuacji udawało się znaleźć
sensowne rozwiązanie. Teraz odnosiłam wrażenie, że wszystko
robiłam źle, stawiałam kroki nie tam, gdzie trzeba. Irytacja
ogarnęła mnie całą. Myśl, która wczoraj spadła na mnie
znienacka nie pomagała, wręcz przeciwnie, zasiała zamęt i
spustoszenie. Niechętnie musiałam przyznać sama przed sobą, że
zakochałam się w tym irytującym Niemcu. Doprowadził do tego,
sprawił, że straciłam grunt pod nogami. Po raz setny spojrzałam
na zdjęcie, które mi przesłał. Co chciał tym osiągnąć?
Przeklęty palant. Mimowolnie zerknęłam na wynik meczu. Chelsea
wygrała wyjazdowy mecz z Arsenalem, a
Kai został bohaterem tego spotkania. Zdobył zwycięskiego gola
dając drużynie pierwsze miejsce w tabeli. Pieprzony dupek.
–
Nie
jest ci zimno? – zadrżałam usłyszawszy głos taty. Usiadł obok
mnie i przykrył nas puchatym kocem. Kąciki moich ust momentalnie
powędrowały w górę.
–
Nie
– odparłam. – Ale ciepłym kocem nie pogardzę – Zaśmiałam
się.
–
Szkoda,
że nie zostaniesz z nami dłużej, ale rozumiem twoją decyzję –
powiedział. – W
końcu egzaminy zbliżają się wielkimi krokami!
–
Tak,
masz rację – przyznałam zaciskając zęby. – Muszę się
odpowiednio przygotować.
– Maddie, na pewno masz wszystko w małym paluszku – pogłaskał mnie po głowie. – Jesteśmy z ciebie dumni – Czule pocałował mnie w czoło, po czym zostawił mnie ze swoimi myślami. Cholera jasna! Jak miałam odebrać im tę radość? Po
raz kolejny znalazłam się w
rozsypce.
Londyn,
22.01.2021 r.
Piątek,
dwudziesty drugi dzień stycznia, nowego, pełnego wyzwań roku.
Wiedziałam, że zapamiętam każdy moment tego dnia, każdą
sekundę, minutę, godzinę. Ostatni dzień semestru, ostatni dzień
egzaminów. Egzaminów, do których nauka pochłonęła doszczętnie
mój wolny czas. Wertowałam grube tomiszcza, szybko zapisane
notatki, zawracałam głowę Martinowi. Robiłam absolutnie wszystko,
by zdać, by udowodnić samej sobie, że dam radę. Pani profesor
prowadząca ćwiczenia dotyczące finansów i giełd widząc moje
postępy musiała dopuścić mnie do egzaminów. Nie spełniła
swojej groźby, choć nie było jej to na rękę. Jawnie wyraziła
swoje zdziwienie i powiedziała, bym nie oczekiwała cudów. Nie
chciałam cudów. Po upływie godziny, która była najgorszą
godziną w moim życiu uszczęśliwiona opuściłam salę. Odszukałam
wzrokiem Paulę. Blondynka posłała w moją stronę błagalne
spojrzenie. Parsknęłam śmiechem dostrzegając stojącego obok
Martina. Piegowaty chłopak doskonale wiedział, że Paula jest w
związku, ale nie tracił nadziei. Podbiegłam do przyjaciółki i
mocno ją uściskałam.
–
Zdałam!
– pisnęłam. – Zdałam, zdałam, zdałam!
–
Imbecylku,
zrozumiałam za pierwszym razem! – krzyknęła. – Ale serdecznie
ci gratuluję! Teraz z czystym sumieniem możesz rzucić ten
przeklęty kierunek! A ja razem z tobą! – Dodała. Zmarszczyłam
czoło.
–
O
czym ty mówisz, kretynko?
–
Chyba
nie sądziłaś, że zostanę na tym Uniwersytecie bez ciebie? –
popukała mnie w
czoło. – Gdzie ty, tam i ja!
–
Zwariowałaś
– podsumowałam i odwróciłam się w kierunku Martina. Chłopak
słysząc słowa Pauli skurczył się w sobie. Prawie zrobiło mi się
go żal. – Martin… Nawet nie wiem, jak mam ci dziękować! –
Zaczęłam.
–
Daj
spokój, Maddie. Dla mnie to nie był żaden problem. Cieszę się,
że mogłem ci pomóc – powiedział uśmiechając się delikatnie.
–
Będę
twoją dłużniczką na wieki – zapewniłam go. Spojrzał tęsknie
na Paulę. – W
granicach rozsądku, oczywiście – Dopowiedziałam. Zmarkotniał w
jednej sekundzie. – Powodzenia, Martin! Będziemy w kontakcie!
Chłopak kiwnął głową i oddalił się.
–
Dlaczego
musiał zakochać się akurat we mnie? – spytała Paula.
–
Na
zakochanie nie ma rady – warknęłam. Przyjaciółka uśmiechnęła
się pod nosem, ale nie skomentowała moich słów. Byłam jej za to
wdzięczna. – Robię dziś imprezę stulecia!
–
Na
taką wiadomość czekałam od początku!
Nie
widziałam Kaia od czasu mojej wizyty w jego domu. Nie było nam po
drodze. Ja byłam pochłonięta nauką, on treningami i meczami. Nie
wiedziałam, czy to dobrze, czy źle. Miałam nadzieję, że celowo
nie unikał mojego towarzystwa. Tęskniłam za nim. Tęskniłam za
przenikliwym spojrzeniem, którym mnie obdarzał, gdy byliśmy we
dwójkę, tęskniłam za jego mocnym i stanowczym uściskiem,
tęskniłam za jego dogryzaniem, za tym, że doprowadzał mnie do
szału. Tęskniłam za jego męskim zapachem, za jego namiętnymi i
agresywnymi pocałunkami, którymi dawał mi do zrozumienia, że mnie
chce. Impreza na zakończenie pierwszego, a zarazem ostatniego
semestru na London Metropolitan University była doskonałą okazją
do tego, by zobaczyć go ponownie. Nie miałam pewności, czy się
pojawi, czy zignoruje moje zaproszenie. Żyłam w przekonaniu, że
zjawi się w moim mieszkaniu wraz z Paulą i Timo. Nie zniosłabym,
gdyby stało się inaczej. Nie poznawałam samej siebie. Jeszcze
kilka tygodni temu stroniłam od jego towarzystwa, a teraz łaknęłam
jego bliskości niczym tlenu. Rozpięłam górne guziki koszuli, by
wyeksponować dekolt. Drgnęłam, kiedy usłyszałam długo
oczekiwany dzwonek. Otworzyłam drzwi czując, że serce zaraz
wyskoczy mi z piersi.
–
Oto
jesteśmy! Z alkoholem i zamiarem dobrej zabawy! – Paula wkroczyła
do mojego mieszkania jak do siebie.
–
Cześć,
Maddie – Timo objął mnie mocno. – Cieszę się, że masz to już
za sobą – Poczochrał mnie po włosach.
–
Ja
tak samo! Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak mi ulżyło –
posłałam mu uśmiech.
–
Mogę
się tylko domyślać – mrugnął rozlewając alkohol. Kai stał w
progu.
–
Wchodzisz?
– rzuciłam robiąc mu przejście.
–
Żeby
sprawdzić, czy twoje mieszkanie jest strefą wolną od pająków? –
zapytał. Zaśmiałam się głośno chcąc rozładować kumulujące
się we mnie napięcie.
–
Tym
razem nie – odpowiedziałam przepuszczając go. Puścił mi oczko.
–
Za
Maddie! Za koniec studiów! – Paula wzniosła toast. Duszkiem
wypiłam tequilę. Poczułam przyjemne mrowienie i ciepło.
Rozsiedliśmy się w salonie pogrążając się w
rozmowie o wszystkim i o niczym. Nasze głośne śmiechy przecinały
się ze sobą, napięta atmosfera znalazła ujście. Nareszcie
czułam się wolna. Czas mijał, muzyka wystukiwała szalony rytm, w
którym się zatraciliśmy. Alkohol lał się strumieniami, ale tego
właśnie potrzebowaliśmy. Odprężenia. Zrelaksowania się.
Cieszyłam się ich obecnością. Paula była moją przyjaciółką,
wspierała mnie na każdym kroku, a nawet zdecydowała się podążyć
za mną, by nie zostawić mnie samej. Timo dbał o mnie jak o młodszą
siostrę, a Kai był Kaiem. Kaiem, w którym byłam zakochana.
Zbagatelizowałam szum w głowie i udałam się do kuchni po szklankę
wody.
–
Nareszcie
mamy chwilę dla siebie – podskoczyłam w miejscu słysząc głos
Niemca.
–
Nie
prosiłam o nią – zachichotałam odwracając się do niego. Jego
bliskość mnie ekscytowała.
–
Wiem,
że nie spędziłaś sylwestra z Martinem – zmierzył mnie czujnym
spojrzeniem. – Chciałaś, żebym był zazdrosny? – Zbliżył
się.
–
Nie
– odpowiedziałam oddychając ciężko. Jedyne czego chciałam w
tym momencie, to tego, aby pozbawił mnie ubrania. – A ty jak
przywitałeś nowy rok? Tylko nie mów, że z
Sophią, bo w to nie uwierzę! – Palnęłam bez zastanowienia. Kai
uśmiechnął się kpiąco.
–
Sądzisz,
że aż tak dobrze mnie znasz? – rzucił zaczepnie.
–
Nie
twierdzę tego. Ale znam cię na tyle, by wiedzieć, że
powiedziałbyś mi to, tylko po to, żeby mnie wkurzyć –
prychnęłam. – Wracamy? – Mijając go niewinnie się o niego
otarłam. Wstrzymał oddech, co uznałam za mały sukces. Cholera
jasna! Chciałam go. Czas przyspieszył.
–
Chyba zostaliśmy sami, Osiołku – mruknął kończąc
wysokoprocentowego drinka.
–
Nie,
chyba… Na pewno – stwierdziłam przysuwając się bliżej niego.
Drgnął, ale nic nie powiedział.
–
Masz
na coś ochotę? – spytał rozglądając się wkoło w poszukiwaniu
alkoholu.
–
Na
ciebie – odrzekłam. Na jego twarz wpłynął dumny uśmieszek. –
Jesteś cholernie seksowny – Powiedziałam. Dopiłam kolorowego
drinka i wpełzałam mu na kolana. Usiadłam na nim okrakiem i
zmysłowo poruszyłam biodrami. Spiął się. – Zajmiesz się mną?
– Otarłam się o niego. Zaczęłam składać pocałunki na jego
szyi, moja dłoń powędrowała w dół. Ostudził moje zapędy. –
Nie powstrzymuj mnie! Ściągnij koszulkę – Poprosiłam podwijając
ją w górę. Musiałam dotknąć tego brzucha, tych mięśni. Teraz,
zaraz, natychmiast!
–
Mówiłem
ci, że przyjdzie taki dzień, w którym będziesz o to błagać –
zaśmiał się bezczelnie, ale spełnił moją prośbę.
–
Przestań
pieprzyć – przygryzłam płatek jego ucha.
–
Jeszcze
nie zacząłem – odparł. – Ale kiedy to zrobię, będziesz
skomlała o więcej – Poinformował mnie. Fala gorąca uderzyła w
moje ciało.
–
Więc
zrób to! – nakazałam pozbywając się koszuli. Kai zawiesił
wzrok na moich piersiach zakrytych czarnym, koronkowym stanikiem.
–
Wiesz,
że nie jestem gentlemanem, prawda? Nie przeszkadza mi to, że jesteś
pijana i nie będę miał skrupułów przed pójściem z tobą do
łóżka, gdy jesteś w tym stanie – uprzedził mnie mocując się
z zapięciem.
–
Pieprz
mnie, Kai – wymamrotałam. Pragnęłam go całą sobą. Wstał,
objął moje pośladki dłońmi i skierował się w stronę pokoju.
Po omacku błądziłam rękami po jego ciele, badałam jego fakturę,
kształt, reakcję. Rzucił mnie na łóżko, po drodze pozbył się
swoich podziurawionych dżinsów. Stał przede mną w samych
bokserkach, a ja płonęłam. Uśmiechnął się dołączając do
mnie. Przyciągnęłam go do siebie i złączyłam nasze usta w
namiętnym pocałunku. Eksplodowałam. Później jego usta były
wszędzie, dotykały każdej krzywizny, każdej wypukłości na moim
ciele. Byłam naga i bezbronna, łaknęłam jego bliskości, jego
dotyku. Kai pociągał mnie, jak żaden inny mężczyzna. Całowaliśmy
się do utraty tchu, walczyliśmy o dominację, gryźliśmy swoje
wargi. Wcisnął się pomiędzy moje kolana, rozchylił je jednym
ruchem.
–
Jak
mam cię pieprzyć? – wycharczał ledwo nad sobą panując.
–
Mocno
– wystękałam. Kiwnął głową spełniając moją prośbę. Przed
moimi oczami wybuchły fajerwerki. Poruszał się we mnie agresywnie
i ostro, nie tracił sił. Szybko poddałam się jego rytmowi,
pozwoliłam mu przejąć nade mną kontrolę. Nasze gorące oddechy
mieszały się ze sobą, spocone ciała uderzały w siebie. Ten seks
był mocny, pełen zmysłowych jęków, okrzyków spełnienia, śladów
paznokci na jego umięśnionych plecach. Zawładnęła nami
namiętność.
Londyn,
23.01.2021 r.
Z
nieprawdopodobnym wysiłkiem otworzyłam ociężałe powieki.
Zamrugałam nimi kilkakrotnie, ale dziwne otępienie nie ustępowało.
Moja głowa pulsowała, ból zdawał się ją miażdżyć. Potarłam
skronie, jednocześnie poczułam znajome, nieprzyjemne ssanie w
żołądku. Przełknęłam ślinę z trudem przypominając sobie
wczorajszą noc. Otrzeźwienie przyszło w jednej sekundzie. Kai i
ja. Kai i ja razem. Seks. Jęknęłam głucho wtulając twarz w
poduszkę. Pachniała nim. Byłam taka głupia! Igrał ze mną od
samego początku, prowokował, aż w końcu dostał to, czego chciał.
A raczej ja mu to dałam! Podałam mu się na tacy tracąc do siebie
resztki jakiegokolwiek szacunku. Drgnęłam słysząc dobiegającą z
kuchni krzątaninę. Patrząc na pustą połowę łóżka myślałam,
że opuścił mnie w środku nocy. Walcząc ze sobą, po upływie
paru minut wstałam z łóżka. Założyłam na siebie bieliznę i
byle jaką koszulkę. Czmychnęłam do łazienki, żeby poprawić
swój wygląd. Byłam w opłakanym stanie! Szybko umyłam zęby,
przemyłam twarz i rozczesałam potargane włosy. Teraz byłam gotowa
stawić mu czoła! Dziarskim krokiem ruszyłam do kuchni. Kai
siedział przy stole, w samych bokserkach. Na mój widok uśmiechnął
się kpiąco i upił łyk kawy.
–
Co
ty tutaj robisz? – spytałam swobodnie. – Nocowałeś tutaj? –
Próbowałam udać głupią. Dla większego efektu zmarszczyłam
czoło i w zdziwieniu uniosłam brwi.
–
Nie
udawaj – parsknął. – Nie uwierzę, jeśli powiesz, że nic nie
pamiętasz! – Powiedział pewnie, odkładając kubek na stół.
–
Co
mam pamiętać? – dalej brnęłam w to bagno.
–
Mam
ci przypomnieć? – rzucił wstając. Nie pragnęłam niczego
innego, jednak musiałam zachować zimną krew. – Maddie… –
Miękki ton jego głosu spowodował wstrząs. Goła, umięśniona
klata niczego nie ułatwiała. Odwróciłam się chcąc ukryć żar
na policzkach. – Chyba sama już do tego doszłaś… Ale raz, a
nie kilka, tak jak ubiegłej nocy – Wymruczał stając za mną.
Moje serce biło nienaturalnie szybko, czułam, że zaraz rozerwie mi
pierś. Westchnął i przyparł mnie do blatu. Jego gorący oddech
łaskotał mnie w szyję.
–
Kai…
– jęknęłam. – Odsuń się – Poprosiłam.
–
Znowu
o coś mnie prosisz… Podoba mi się to – oznajmił niezwykle
pewny siebie. Spięłam się cała, gdy jego dłoń zaczęła gładzić
mój brzuch. – Kai! – Warknęłam. – Twój przyjaciel chyba się
obudził – Powiedziałam ironicznie. Nie odpowiedział, docisnął
mnie do siebie jeszcze bardziej. Między nami nie było przestrzeni.
– A ty zrobiłaś się bardzo wilgotna
– mówiąc to bezceremonialnie wtargnął dłonią pod moją dolną
bieliznę. Zacisnęłam piąstki na krawędzi blatu. Kai był
chodzącym ogniem, potrafił rozpalić mnie jednym dotykiem. Nie
sprzeciwiałam się, znów dałam mu nad sobą władzę. Obrócił
mnie ku sobie, osuwając się na kolana. Spojrzał na mnie, a jego
dzikie spojrzenie spowodowało, że pozwoliłam mu na wszystko. Jego
dłoń, palce, rozpalone usta… Znów byłam jego, cała. Znów
dałam mu satysfakcję, znów widziałam ten dumny uśmieszek, gdy w
przypływie rozkoszy wykrzykiwałam jego imię. Kai był moją zgubą.
Ale… Chciałam jej. Chciałam jego. Chciałam go czuć, chciałam
go dotykać. Chciałam przeżywać te stany tylko z nim. Szarpnęłam
go za włosy, ekstaza wypełniła mnie całą. Zatraciłam się w
nim, całkowicie, bez reszty. Należałam do niego.
***
Witam!
Wreszcie dostali to, o czym marzyli od dłuższego czasu ^^
Święta powoli dobiegły końca racząc Maddie mieszanymi odczuciami. Z jednej strony cieszyła się z powodu Bożonarodzeniowej magicznej atmosfery oraz czasu spędzonego z rodzicami, z kolei ta bardziej irytująca strona nie dała jej zapomnieć o studiach oraz o Kaiu, który wywołał u niej dość niespodziewane uczucia z którymi ni jak nie potrafi sobie poradzić. W końcu to TEN Kai! Ten, który doprowadza ją do szału i traktuje jako wroga największego - nie licząc momentów gdy wpycha jej język do ust ^^ Więc co z tym fantem zrobić? Co tak na prawdę Kai do niej czuje? Nie dziwię się, że Maddie ma totalny mętlik w głowie. A jakby tego było mało ciąży na niej ogromna presja związana z egzaminami oraz oczekiwania nieświadomych rodziców. Ale Maddie to twarda babka i dała sobie ze wszystkim radę! Co sobie obiecała to wykonała! Poświęciła wiele czasu, aby przygotować się odpowiednio do tego koszmarnego dnia i na całe szczęście zdała wszystko. Brawo :) Teraz nie pozostaje nic innego jak świętować! Ciekawi mnie jednak jej kolejny krok związany z przyszłością. A co najważniejsze ... rozmowa z rodzicami. Bo wsparcie przyjaciółki już ma! Oj ta Paula, przyjaźń przyjaźnią, ale miała w tym porzuceniu studiów własny interes ^^ Chyba jedyną osobą, która nie była tego dnia wystarczająco zadowolona był Martin, który dość pechowo zauroczył się w naszej wariatce. Niestety, serce nie sługa. Pauli pisany jest tylko i wyłącznie Timo!
OdpowiedzUsuńZdane egzaminy wręcz prosiły się o odpowiednie opicie :) W końcu to czas świętowania i totalnego luzu po tylu dniach wyreczeń! Maddie zaprosiła do siebie Paulę, Timi oraz Kai'a, który mógł być tym zaskoczony, lecz odmówić sobie nie mógł czasu spędzonego w jej towarzystwie. Już ja swoje wiem! W końcu tak długo się nie widzieli. Jestem pewna, że sam był tym podekscytowany ^^ Cała czwórka stworzyła paczkę bardzo dobrych znajomych. Gdyby tylko Kai i Maddie otworzyli się na swoje uczucia to mogliby spokojnie chodzić na podwójne randki ... chociaż czyż nie robią tego od pół roku? ^^ Wszyscy się ze sobą dogadują (języki Kai'a i Maddie w szczególności ^^) oraz dobrze czują się w swoim towarzystwie. Nie dziwne więc, że impreza była udana :) Maddie puściła wszelkie hamulce chcąc odreagować ostatni stres. Alkohol alkoholem, ale to wcale nie skutek tego co się potem podziało ^^ Przecież oni pomiędzy słowami takie aluzje sobie rzucają, że to aż dziwne że tyle czasu musieli czekać na przekroczenie ostatniej granicy. Procenty pomogłoby im postawić ten ostateczny krok, który doprowadził do eksplozji emocji i doznań. Każde z nich dostało to czego chciało od samego początku :P Kai może zgrywać pewnego siebie bad boy'a ale prawda jest taka, że gdyby to była inna dziewczyna to by ją z kolan zrzucił ^^ Ale to Maddie! A Maddie jest dla niego inna niż inne mimo że jeszcze sam się do tego nie przyznał. Podświadomie marzył o poznaniu zapachu jej pościeli ^^ Po za tym, gdyby zależało mu tylko na zaliczeniu jej i udowodnieniu jej słabości to w nocy bądź rano by wyszedł, a nie krzątał po jej kuchni jakby był u siebie. A potem jeszcze zaserwował jej poranek pełen wrażeń ^^ Oj wpadłeś Havertz jak śliwka w kompot! Oczywiście Maddie ma mętlik w głowie bo nadal nie wie co tak na prawdę czuje Kai, a jego zachowanie wcale tego nie ułatwia. Najwyższa pora, aby wyciągnąć karty na stół bo nie jeden piegowaty Martin po tym świecie chodzi i jak się piłkarz nie ogarnie ze swoimi uczuciami to różnie może być :P
PS. Ciekawi mnie reakcja Pauli ^^
Buziaki! :*:*:*
powiem tak - dziewczyna ma mętlik w głowie i jest to bardzo zrozumiałe, zwłaszcza jak na chwilę obecną robi coś w czym się w ogóle dobrze nie czuję, takie coś sprawia, że nie mamy najmniejszej ochoty wkładać w to wszystko całej siebie... a rodzice wcale jej w tym wszystkim nie pomagają, fakt jest na kierunku, który oni popierają, ale czy jakby była na innym to by nie byli z niej tacy dumni? tam też trzeba się dużo uczyć, trzeba się wybić. A jestem przekonana, ze Maddie jeszcze nie raz pokaże się z takiej strony, że rodzicom jedynie duma może uszami wychodzić... do tego mamy w końcu upragnione spotkanie na szczycie :D alkohol w końcu sprawił, że poszli na całość, choć po scenie porannej można powiedzieć, że po pijaku i na trzeźwo, W sumie tego można było się spodziewać i jestem ciekawa co będzie dalej, czy nadal będą zachowywać się tak jak zachowują? będą ukrywać przed innymi, a spotykać się w najmniej oczekiwanych miejscach?
OdpowiedzUsuń